Archiwum Polityki

Rozmowa na Migi

W Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu stoi kilkanaście nowiutkich samolotów wartości ponad 3 mld zł. MON chętnie odda je za złotówkę. To słynne Irydy, na które przez lata wydaliśmy setki milionów dolarów. Teraz mówi się, że Irydę mogą zastąpić rosyjskie Migi. Czy to koniec mrzonek o polskim samolocie dla wojska?

Czy nasze lotnictwo potrzebuje samolotu szkolno-bojowego? Odpowiedź fachowców nie budzi wątpliwości: wyszkolenie na symulatorach nie wystarcza, a na szkolenie pilotów bezpośrednio na samolotach bojowych po prostu nas nie stać. Loty nowoczesnych myśliwców, takich jak F-16, są bardzo drogie, niepotrzebnie zużywa się maszynę, a zniszczenie czy katastrofa samolotu to ogromna strata. Polscy piloci szkolą się więc na Iskrach (wyprodukowano ich ponad 400 właśnie w Mielcu), których okres sprawności technicznej skończy się niebawem. Iskrę miała zastąpić Iryda.

Program Iryda ma ponaddwudziestoletnią historię,

obrosłą sporami, konfliktami i do dziś niezamkniętą ostatecznie. W Mielcu w hangarach PZL stoi 17 maszyn, które są własnością wojska. W skrzyniach stoją silniki K-15, które miały wynieść Irydę w powietrze i które PZL odkupiły od producenta WSK Rzeszów za symboliczną złotówkę (rzeszowska fabryka po prywatyzacji zrezygnowała z produkcji silników tej generacji). Czekają, choć nie bardzo wiadomo na co.

Pierwotnie WSK Mielec miała podpisaną z Ministerstwem Obrony Narodowej umowę na realizację rządowego programu Iryda, obejmującego produkcję 24 samolotów. Ale w polskiej armii nie lata ani jedna maszyna tego typu. Zmienił się ustrój, prezydenci, ministrowie, upadła WSK Mielec i jej Zakład Lotniczy, ale wciąż trwa spór, kto ponosi za to winę. Irydę zaprojektowaną jako samolot szkolno-treningowy przeprojektowano na myśliwiec szkolno-bojowy, kiedy okazało się, że samolot treningowy wychodzi na świecie z użycia. Następnie próbowano przystosować go do standardów NATO, wyposażono więc w nowoczesną na owe czasy awionikę francuskiej firmy Sextant. Na płynną realizację programu wciąż brakowało pieniędzy (zmiany projektów i wyposażenia podnosiły koszty, wymuszały dodatkowe badania).

Polityka 40.2003 (2421) z dnia 04.10.2003; Gospodarka; s. 44
Reklama