Archiwum Polityki

Prawo wymaga jeszcze ofiar

Czy w starciu z władzą chiński obywatel może się powoływać na prawa człowieka? Nowy rząd ChRL stawia na reformy systemu sprawiedliwości, ale w odwodzie ciągle ma policyjną armię i jej pałki.

Wchodząc 17 marca do kafejki internetowej w Kantonie 27-letni projektant Sun Zhigang nie przeczuwał, że jego dni są już policzone, a po śmierci czeka go sława, jakiej nie spodziewał się za życia. Sun w 2001 r. ukończył studia na wydziale sztuk pięknych uniwersytetu w Wuhanie (stolica prowincji Hubei w Chinach Środkowych), po czym przeniósł się na południe Chin, gdzie łatwiej można znaleźć pracę. Podobnie jak on postępuje wielu Chińczyków, szukając w gospodarczo prosperującym pasie wybrzeża na wschodzie i południu kraju zatrudnienia i lepszego zarobku, o które dużo trudniej w interiorze. Takich wewnętrznych migrantów jest dziś w Chinach co najmniej 94 mln i co roku przybywa ich blisko 5 mln.

Zazwyczaj nie mają zezwolenia na pracę, wielu pracodawcom opłaca się bowiem zatrudniać ich nielegalnie – szczególnie przy pracach uciążliwych, brudnych i niebezpiecznych. Kiedy dochodzi do wypadku, nie ma podstaw do ubiegania się o odszkodowanie, a następni kandydaci stoją już w kolejce. Dla wielu z nich miesięczny zarobek rzędu 400–500 yuanów (48–60 amerykańskich dolarów) stanowi fortunę nieosiągalną na wsi.

Sun Zhigang pracował w Kantonie legalnie i miał odpowiednie papiery, ale nie przy sobie. Aresztowany w kafejce podczas policyjnej obławy na włóczęgów nie mógł się wylegitymować i chociaż pracodawca natychmiast dostarczył jego dokumenty na posterunek policji, to Suna i tak osadzono najpierw w areszcie, a potem w ośrodku deportacyjnym, skąd prawdopodobnie zamierzano odesłać go do rodzinnego Wuhanu.

Deportacja w zaświaty

Stało się jednak inaczej, w ośrodku bowiem Sun został tak dotkliwie pobity, że w trzy dni po zatrzymaniu zmarł. Dochodzenie wykazało, że Suna pobili współwięźniowie na polecenie personelu, gdy chciał skontaktować się ze swoim pracodawcą.

Polityka 42.2003 (2423) z dnia 18.10.2003; Świat; s. 48
Reklama