Archiwum Polityki

Vaclav II Odmienny

Ten prezydent urzęduje – mówi o Vaclavie Klausie jego sekretarz. – Jak już siądzie za biurkiem, to siedzi. To zupełne, ale to zupełne przeciwieństwo pana Vaclava Havla, który kochał wielogodzinne dyskusje w gronie przyjaciół.

Uwaga, stary przyjechał – ostrzegają się strażnicy. Prezydent Vaclav Klaus wchodzi z szumem rozpiętego płaszcza, skinieniem głowy pozdrawia grupkę interesantów i ignorując windę wbiega po schodach na drugie piętro, gdzie już popłynęła telefoniczna wiadomość: – Idzie na nogach, humor taki sobie. Jest trzecia po południu, prezydent Republiki Czeskiej wrócił do gabinetu z kolejnej, trzeciej w tym tygodniu, partyjki tenisa.

Przed kilkoma miesiącami w pałacu prezydenckim na Hradczanach Vaclava Havla – pieczętującego się na wizytówkach czerwonym serduszkiem poetę z mgły nad Wełtawą – zastąpił po dwunastu latach oschły ekonomista, pragmatyk, liberał i konserwatysta: Vaclav Klaus. Obu mężów stanu różni pochodzenie społeczne, poglądy polityczne, styl życia, stosunek do sportu, poczucie humoru, wszystko.

Prezydenckie portrety

Każdorazowe pojawienie się na praskim Zamku Vaclava Havla było wydarzeniem. Z biegiem lat prezydent pokazywał się na Hradczanach coraz rzadziej, bywało, że zaledwie dwa, trzy razy na miesiąc. Choroba, wizyty zagraniczne, coraz dłuższe pobyty w prywatnej willi w Portugalii. – Jedzie! – huczał Zamek na wiadomość o zbliżaniu się prezydenckich pojazdów. Przyjeżdżał zawsze „pan prezydent”, nigdy „stary”. Odcienie znaczeniowe są identyczne jak u nas, szacunek równie duży, lecz innego gatunku.

Urzędnik w okienku hradczańskiej poczty proszony o znaczek pocztowy z prezydentem podaje wizerunek Havla. – To jest mój prezydent. Innego nie mam i nie chcę mieć – dodaje poważnie. Podobnego zdania jest około 30 proc. obywateli, niekoniecznie przeciwników Klausa, ale wiernych jego poprzednikowi. Wiernych, choć Havel na znaczku pocztowym był chyba najbardziej szpetnym prezydentem świata.

Polityka 43.2003 (2424) z dnia 25.10.2003; Świat; s. 54
Reklama