Ponad 100 lat trzeba było czekać, by telefon oderwał się od ściany i dał się zabrać do kieszeni, na wycieczkę czy do pracy. Wolność dla komputerów przyszła dużo szybciej – można podłączać je do sieci komórkowych, przesyłać obraz, głos czy dane. Mimo postępu technologii jest to jednak wciąż transmisja wolna, a termin uruchomienia w Polsce telefonii trzeciej generacji oddala się z roku na rok. Być może szybciej nastąpi bezprzewodowa rewolucja internetowa.
Wszystko za sprawą wcale nienowej technologii, zwanej popularnie WiFi (skrót od wireless fidelity). Umożliwia ona komunikację między komputerem i tzw. punktem dostępu – urządzeniem radiowym podłączonym do Internetu. Odbywa się to w ciągu kilku chwil, a jakość i przepustowość łącza radiowego może przyprawić o zawrót głowy. Możliwe jest przesyłanie danych z zawrotną jak na nasze czasy prędkością 11 megabitów na sekundę. Internetowe połączenie przez telefon zapewnia tylko ok. 56 kilobitów, a więc jest prawie dwieście razy wolniejsze. Kablówki oferują usługi w okolicach 100 kilobitów na sekundę, coraz popularniejsza Neostrada (TP SA) przy sprzyjających warunkach może zaoferować ok. 500 kilobitów na sekundę.
Jednak łącze bezprzewodowe przekazuje dane z tak dużą prędkością tylko do punktu dostępu, a dalej prędkość spada do takiej, jaką oferuje łącze dostawcy usług internetowych. Niemniej jednak dzięki tak wielkim osiągom, a jednocześnie dużej pojemności radiowego pasma używanego w WiFi, możliwe jest jednoczesne podłączenie wielu komputerów do jednego punktu dostępu i ich całkiem komfortowa współpraca z Internetem.
WWW w menu
Nic więc dziwnego, że na świecie pojawia się coraz więcej hotspotów. Są na lotniskach, dworcach, w centrach handlowych, restauracjach i hotelach.
Polska rewolucja bezprzewodowa odbywa się jeszcze na zasadzie pospolitego ruszenia.