Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kwiatki polskie

We wsi Zalipie wysoka komisja chodzi po domach i patrzy, komu się należy dwieście złotych nagrody, a komu nie. Ludzie pytają, czy może by herbaty albo kawy granulowanej? W komisji uczeni z miasta, znający się na sztuce ludowej i lubiący kawę, notują coś w zeszycie względem tych dwustu złotych. Jest tajemniczo, pięknie i zawistnie.

Zaczęło się w czasach przedtelewizyjnych i przedradiowych, kiedy chłopi nie znali się na wentylacji chałup i sadze z pieców osiadały im na ścianach tworząc niepokojące, diabelskie wzory. Jedni się tym nie przejmowali, tylko jechali znaleźć szczęście na Milwaukee Avenue w Chicago, a ci co zostali w Zalipiu, kładli na czarne plamy sadzy białe plamy wapna dla czystości. No i kiedy się potem przyglądali, to im się te białe packi zdawały podobne do kwiatków.

Więc zaczęli malować kwiatki dosłownie wszędzie, aż brakowało miejsca – do tego stopnia, że w czasach telewizyjnych pomalowali nawet żywą świnię i samochód ochotniczej straży pożarnej. Zalipiańska jednostka zajeżdżała do ognia Starem w kwiatki, jak girlanda w Boże Ciało, ale kiedy się pali, nikt nie ocenia strażaków po wyglądzie ich wozu bojowego, tylko czy zgaszą, czy nie.

Władza ludowa hołubiła rolników z Zalipia, jakby wszystkie kwiatki, nawet te na kibelku, malowali na jakąś nieustającą socjalistyczną akademię, i przyznała im artystyczne renty. Dzisiaj starzy malarze wspomagają rentami następne pokolenia, ofiary zamkniętych fabryk, niskich cen skupu i długo otwartych sklepów, czyli tradycja wspiera nowoczesność.

Ale starzy ludzie malują, bo lubią, nie kręcą z tego wielkiego biznesu, po prostu lepiej im mieszkać z kwiatkami na ścianach domów, a jeśli wysoka komisja konkursowa przyzna dwieście złotych i dyplom, to żyją w glorii przez rok i tyle. Kreślone w gminie projekty zarabiania na turystach pojmują z trudem, aż wójt Morawiec mówi, że brak im światopoglądu merkantylnego.

Za to młodych rzuca po świecie jak w czasach przedtelewizyjnych, Zalipie jeździ do Ameryki, do Włoch i do Niemiec.

Felicja

Felicja Curyłowa, kobieta bezdzietna, zdecydowana, o rysach lekko cygańskich, wybrała tow.

Polityka 44.2003 (2425) z dnia 01.11.2003; Na własne oczy; s. 108
Reklama