Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Dowodziki do wymiany!

Coraz dłuższe kolejki zaczynają się ustawiać przed biurami wydającymi dowody osobiste. Dobiega końca termin wymiany kolejnej transzy dokumentów. Do sylwestra oddać zielone książeczki i pobrać karty ze zdjęciem muszą osoby, którym wydano dowody w latach 1962–1972. Jest ich 5,5 mln. Pracownicy warszawskiego Ratusza przewidują w najbliższych tygodniach oblężenie. By stawić mu czoło, już w połowie września w okienkach zasiadło sto dodatkowych osób. Od 3 listopada do 31 grudnia urzędy mają też dłużej pracować – od 8 do 18 w dni powszednie i od 10 do 16 w soboty. Zastępca dyrektora Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w Warszawie Krzysztof Wróbel nie ma jednak złudzeń. – Tłoku raczej nie uda się uniknąć ani tym razem, ani w następnych latach. Zostawianie formalności na ostatnią chwilę mocno tkwi w naszej naturze. W niektórych dzielnicach wysłano nawet listy do osób, które muszą wymienić dowody. Bez większych efektów. Rzeczniczka MSWiA Alicja Hytrek przyznaje, że warto byłoby bardziej zdyscyplinować obywateli. – Tylko jak? Nałożenie sankcji finansowych byłoby nieludzkie. Może miałoby sens przedłużenie terminu do kwietnia. Kwestią, która może zastanawiać przy okazji wymiany dowodu, jest wysokość opłaty – 30 zł – za obowiązkową przecież formalność. Na tę cenę składa się koszt transmisji danych z gminy do Centrum Personalizacji Dokumentów, gdzie weryfikuje się otrzymane informacje z bazą PESEL oraz nanosi je komputerowo na kartę. Mimo wszystko – drogo.

Polityka 45.2003 (2426) z dnia 08.11.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama