Archiwum Polityki

Komisja śledcza pod sąd?

Robert Kwiatkowski zapowiedział złożenie prywatnego aktu oskarżenia przeciwko przewodniczącemu komisji śledczej Tomaszowi Nałęczowi za pomówienie. Prezes TVP chce też pozwać senatora Kazimierza Kutza i Adama Michnika. To kolejny przypadek, gdy osoba przesłuchiwana przez komisję zamierza wystąpić na drogę sądową przeciwko przesłuchującemu (wcześniej prof. Stanisław Sołtysiński pozwał Jana Rokitę, ale potem się wycofał). Można spodziewać się, że po przedstawieniu przez komisję raportu więcej osób poczuje się dotkniętych samą obecnością swojego nazwiska i kontekstem zawartym w tym dokumencie. Czy mogą wtedy cokolwiek wskórać? Wydaje się, że większe możliwości obrony przed ewentualnymi pomówieniami przesłuchiwani mają właśnie teraz niż po opublikowaniu raportu.

– Członkowie komisji nie podlegają odpowiedzialności karnej, bo są chronieni immunitetem, na etapie przesłuchań mogą jednak ponosić odpowiedzialność cywilną – wyjaśnia prof. Paweł Sarnecki, konstytucjonalista z UJ. Z tego prawa chce teraz skorzystać Kwiatkowski. Po opublikowaniu raportu – zdaniem prof. Sarneckiego – nie ma już możliwości zaskarżania poszczególnych członków komisji. – Wówczas raport jest traktowany jako realizacja kompetencji organu państwowego, a jego autorzy jako funkcjonariusze publiczni – dodaje.

Zdaniem Zbigniewa Ziobro komisja przy pisaniu raportu nie może kierować się tym, czy ktoś może poczuć się dotknięty formułowanymi przez nią wnioskami. – To stawianie sprawy na głowie. To tak, jakby mieć pretensje do policjanta czy prokuratora o to, że wykonują swoje obowiązki – uważa Ziobro. Przewodniczący komisji Tomasz Nałęcz przyznaje, że zapowiedź pozwu ze strony Kwiatkowskiego w pewien sposób komplikuje mu życie.

Polityka 45.2003 (2426) z dnia 08.11.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 15
Reklama