Archiwum Polityki

Ryk z włochatej klaty

Na światowej estradzie trwa osobliwy konkurs na siłę seksapilu. Uczestniczą w nim nie tylko epatujące erotyzmem piosenkarki, ale też śpiewający mężczyźni.

Wiadomo, jak uwodził kobiety Julio Iglesias, tyle że teraz gwiazdor-uwodziciel ustępuje miejsca komuś, kto duszą i ciałem zdaje się apelować do damskiej publiczności: bierzcie mnie, zrobię dla was wszystko. Justin Timberlake, lat 22, osiąga właśnie szczyty popularności. Jeszcze kilka lat temu w boysbandzie N’Sync podbijał serca nastolatek, teraz jako solista chce być idolem kobiet dojrzalszych, czego dowiódł w lutym tego roku, kiedy na koncercie nagród Brit Awards złapał lubieżnie za pośladki starszą od siebie o 13 lat Kylie Minogue. Justin wie, że jego przewagą jest wygląd. Trochę chłopiec, trochę mężczyzna z opanowaną do perfekcji szkołą estradowego tańca, z wielkim powodzeniem gra rolę erotycznej maskotki dla pań. W dodatku maskotki intrygującej, gdyż w wizerunku Timberlake’a przeważa wcześniej nieobecna obcesowość, oczywiście wykreowana przez specjalistów, którzy wiedzą, że dziś grzeczny chłopiec z boysbandu nie sprzeda się dobrze.

Na dobrą sprawę era boysbandów, wokalno-tanecznych zespołów uwielbianych przez bardzo młode dziewczyny (przeważnie 12–15-letnie), minęła. Owszem, w programach telewizji muzycznych pojawiają się teledyski grup Blue czy Overground, ale wykonawcy ci nie wyglądają jak licealiści z serialu „Beverly Hills”, co było regułą w przypadku wspomnianego N’Sync. Są zdecydowanie bardziej chuligańscy i bardziej męscy. Nieco odbija od tej tendencji Enrique Iglesias. Enrique, po to zapewne, by odróżnić się od image’u ojca, uwodzicielskiego Julio, chce być odbierany jako romantyczny chłopiec, wobec którego kobieta ma wykazać inicjatywę.

Na pierwszej linii są jednak wciąż Ricky Martin i Robbie Williams. Po ich polskich koncertach wiemy lepiej, że obaj, choć specjalizują się w różnych odmianach piosenkarskiego popu, należą do tej samej gildii dynamicznych estradowców adresujących swą twórczość do dziewcząt i kobiet.

Polityka 46.2003 (2427) z dnia 15.11.2003; Kultura; s. 62
Reklama