Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Tani Fakt

Już wiemy: to zwykli, biedni, szarzy ludzie mają kupować pismo wyprodukowane przez najbogatsze imperium wydawnicze. Biedni co prawda nie mają pieniędzy, ale jest ich dużo.

Do Polski wkracza po raz drugi na podobną skalę (po wprowadzeniu polskiej wersji amerykańskiego „Newsweeka”) największe wydawnictwo prasowe w Europie, czyli Axel Springer, które najwidoczniej chce powtórzyć olbrzymi w Niemczech sukces sensacyjnego tabloidu pod czteroliterowym tytułem „Bild”. „Fakt” nie jest oczywiście produktem przypadkowym. Pozorny chaos i szum, jaki niesie i wytwarza każdy tabloid, kryje w sobie bardzo jasno ułożone założenia i zasady.

W pierwszym numerze redaktor naczelny mówi o sobie, że ma 34 lata, syna i „świetną” żonę, w niedzielę jeździ do rodziców na obiad oraz lubi mecze piłkarskie. W lecie zapewne grilluje, no, ale nie jesienią, zatem poczekajmy do lata. Jest więc normalnym facetem i redaguje gazetę dla normalnych ludzi: „To po prostu WASZA GAZETA. Gazeta zwykłych ludzi. To WY będziecie zgłaszać nam tematy, to Wasze problemy będziemy opisywać, to Wy będziecie decydować, jakie pytania zadamy politykom”. Redaktor obiecuje zatem, że „Fakt” będzie pisać o ludziach – oczywiście o „zwykłych ludziach” – że będzie przekładać na ich rozum i język okrągłe słowa rządu i polityków, a z żadnym nie jest mu po drodze („Przysięgam”). I dalej konsekwentnie.

Onizm

Zwykli ludzie nie lubią polityków, więc politykom trzeba wystawić oceny (jak w szkole – Leszek Miller dostał jedynkę), obniżyć pensje i zabrać trzynastkę. Na apel „Faktu” zrzekło się zresztą trzynastki natychmiast kilkunastu polityków, o czym pismo doniosło z triumfem, podając ich pełną listę, uzupełnioną inną: „Oni nie chcieli dać. Zapamiętajcie ich!”. Premier tłumaczy się na łamach, dlaczego jest najbardziej nielubianym człowiekiem w Polsce, minister zdrowia z tego, że nie słyszy głosów milionów zrozpaczonych pacjentów (dlatego też redakcja przekazała ministrowi aparat słuchowy, a czytelnikom wyrysowała przekrój ucha ministra, który właśnie skończył 48 lat, co policzono skrupulatnie co do dnia).

Polityka 46.2003 (2427) z dnia 15.11.2003; Społeczeństwo; s. 96
Reklama