Archiwum Polityki

Wernyhora się upił

Bardzo podobały mi się kiedyś kolejne „Wesela” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, z wielką ochotą zasiadłem więc w Dniu Niepodległości przed telewizorem, aby zobaczyć, co mistrz pokaże tym razem. Arcydramat Wyspiańskiego miał być tu wprawdzie tylko segmentem większego widowiska zatytułowanego „O poprawie Rzeczypospolitej”, ale i fragment może ucieszyć oko. Hanuszkiewicz wyeksponował przede wszystkim scenę rozmowy Gospodarza z Wernyhorą, z użyciem najbardziej znanego w polskim teatrze rekwizytu, czyli złotego rogu. Reżyser już we wcześniejszych inscenizacjach dawał widzowi do zrozumienia, że Gospodarz najwyraźniej ma w czubie – skoro mimo wieszczenia Wernyhory, jakby nigdy nic, błogo zasypia („Mój ta śpi” – powie żona). Cóż, nie da się takiej sytuacji wykluczyć, przecież rzecz się dzieje na weselu. Tym razem Hanuszkiewicz w rozpijaniu bohaterów Wyspiańskiego posunął się jeszcze dalej – oto sam prorok Wernyhora peroruje nie wypuszczając szklanicy z garści, a następnie zwala się na podłogę jak nieżywy. Upadek zrobił wrażenie, tym bardziej że zwalał się Marek Perepeczko, aktor o naprawdę imponujących warunkach.

Trzeźwa ocena pijanego „Wesela” jest naprawdę trudna.

PS Kamery telewizyjne nie pokazały tego z bliska, więc niezaspokojona została moja ciekawość – co mianowicie Matka Boska Częstochowska przekazała siedzącym w loży honorowej ministrom Siwcowi i Szmajdzińskiemu?

Polityka 47.2003 (2428) z dnia 22.11.2003; Kultura; s. 62
Reklama