Janusz Wróblewski: – W najnowszym filmie Clinta Eastwooda „Rzeka tajemnic” gra pan ofiarę gwałtu, robotnika o imieniu Dave, który nigdy nie pozbył się traumy po doznanym w dzieciństwie wstrząsie. Co pański bohater powinien uczynić, by odzyskać psychiczną równowagę?
Tim Robbins: – On nie potrafi się podnieść, bo sam nie jest w stanie sobie pomóc. Jego życie, mimo pozorów normalności, wygląda strasznie. Przestało mu na czymkolwiek zależeć, stał się bierny, uzależniony od wspomnień, które go dręczą. Dave został w młodości brutalnie zgwałcony, ma złamane życie. O tym, co zaszło, stara się zapomnieć. Nie otrzymał pomocy od psychologa. Musi sobie radzić sam. Nawet jako dorosły człowiek nie przeniósł się do innego miasta, gdzie mógłby zacząć wszystko od nowa. Wyparte wspomnienia działają jak dżuma, odciskają na jego życiu straszny ślad. Rodzina, córka – nie są w stanie temu procesowi autodestrukcji zapobiec.
Ból, który bohater zamknął w sobie, eksploduje zbrodnią. Film stawia pytanie o prawo do zemsty.
Po doznanej krzywdzie ludzie mają prawo do zadośćuczynienia. Częściej jednak obwiniają sami siebie. Zwłaszcza jeśli nie rozumieją przyczyn, prawdziwych powodów, dla których stali się ofiarami. Na agresję odpowiadają zamknięciem i utratą wiary w siebie. To znane zjawisko, opisywane przez psychologów. Dave odmawia sobie prawa do istnienia. Jednak kiedy nadarza się okazja wyrównania rachunków, odżywa. Samosąd niczego nie zmienia, bo nie przywraca utraconej niewinności, tylko od niej oddala. O tym paradoksie opowiada film. W ostatniej scenie, kiedy przyjaciele Dave’a, którzy podejrzewali go o popełnienie morderstwa, spotykają się na ulicznej paradzie z okazji Dnia Dziękczynienia – nie wydają się zadowoleni, choć akt „sprawiedliwości” się dokonał.