Archiwum Polityki

Do pracy na bani

Strażniczka szkolna z Lipna (woj. kujawsko-pomorskie), mając ponad 2,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, przeprowadzała przez ulice dzieci z dwóch okolicznych podstawówek. Ostatnio w pogotowiu ratunkowym w Lubawie policjanci przypadkiem przyłapali pijanego lekarza, który miał ponad 3 promile.

Wbrew powszechnej opinii, jedynymi zawodami, których wykonywanie w stanie nietrzeźwym zagrożone jest sankcją karną (nawet do 5 lat więzienia), są profesje związane z kierowaniem pojazdami oraz z zapewnieniem bezpieczeństwa ich ruchu. Przyłapanie kierowcy w stanie nietrzeźwym oznacza automatycznie odpowiedzialność karną. – W przypadku innych zawodów należy udowodnić, że osoba pod wpływem alkoholu naraziła na niebezpieczeństwo życie lub zdrowie ludzkie. Samo domniemanie nie wystarczy – uważa specjalista od prawa karnego prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Problemem jest też samo badanie trzeźwości pracownika. – Pracodawca ma prawo żądać przeprowadzenia badania, a pracownik ma obowiązek się mu poddać, tyle że pracodawca nie ma możliwości użycia przymusu bezpośredniego wobec pracownika – zwraca uwagę prof. Filar. Jeśli pracownik odmawia „dmuchnięcia w balonik”, pracodawca nie może go do tego zmusić. Warszawscy kierowcy autobusów i tramwajów nie są badani przed każdym kursem, ale tylko wtedy, gdy dyspozytor ruchu poczuje woń alkoholu od kierowcy. – To nie są częste przypadki – zapewnia Marcin Bochenek, rzecznik warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego.

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych zaproponowała ostatnio nowelizację prawa tak, by pracodawca miał jasno sformułowane prawo zmuszenia pracownika do poddania się badaniu.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama