„Tlen”, spektakl z Moskwy, który wygrał tegoroczny festiwal Kontakt w Toruniu, był prawdziwą rewelacją. O warszawskiej (nowa scena Garaż Teatru Powszechnego) realizacji – nie da się powiedzieć aż tak wiele, choć warto docenić jego dość niezwykłą formę. Formę pół spektaklu, pół koncertu, gdzie dwoje wykonawców w ramach dziesięciu songów wykrzykuje do publiczności swoje myśli o świecie i opowiada historię miłości pary trzydziestolatków. Jednym z wykonawców rosyjskiego przedstawienia był autor Iwan Wyrypajew i być może dlatego kipiące emocjami wypowiedzi miały temperaturę pokoleniowego manifestu. Paulina Holtz i Adam Woronowicz mówią swe teksty, w których jest i stylizacja biblijna, i przekleństwa, liryka, i sarkazm – dynamicznie, ale w sposób zdystansowany, bawiąc się formą i w ten sposób teatralizując sytuacje. Przez co rwany i nieporządny tekst znacznie się porządkuje i zaokrągla, ale niektóre anarchistyczne prowokacje brzmią nieco pretensjonalnie i ubożuchno. A głównym tematem spektaklu staje się szaleństwo miłości, podczas gdy Wyrypajewa bardziej zajmowały dylematy sumienia. Niemniej propozycję Teatru Powszechnego na jego nowej scenie warto poznać.
Agnieszka Celeda
++ dobre
+ średnie
– złe