Archiwum Polityki

Słyszę obrazami

Rozmowa z kompozytorem Zygmuntem Koniecznym

Katarzyna Janowska: – W filmie Kolskiego „Pornografia”, do którego napisał pan muzykę, kamera kilkakrotnie zbliża się do ucha głównego bohatera. Dźwięki wywołują przeszłość, powracająca melodyjka jest elementem dramatu głównego bohatera. Te sceny nasunęły mi pytanie: jak wygląda świat widziany przez ucho kompozytora Zygmunta Koniecznego?

Zygmunt Konieczny:– Nie potrafiłbym odbierać świata tylko słuchem. U mnie zmysł słuchu jest bardzo silnie związany ze wzrokiem. Słyszę obrazami. Pewnie dlatego nie zostałem kompozytorem muzyki czystej, lecz filmowej i teatralnej.

Urodził się pan na krótko przed wojną w mieszczańskim krakowskim domu. Jak brzmiało pana dzieciństwo?

Dzieciństwo kojarzy mi się z dźwiękiem akordeonu, na którym grał nasz sąsiad. Pamiętam taki obraz. Matka niesie mnie na rękach. Wchodzimy do mieszkania sąsiada. Wyrywam się matce i biegnę w kierunku akordeonu. Poruszam go i wydobywam z instrumentu nieartykułowany dźwięk.

Czy słychać było wojnę w pana domu?

Byłem za mały, by słyszeć i rozumieć, co się wtedy działo. Ale po latach wojna zaczęła mi się kojarzyć z kompozycją złożoną z pieśni z okresu powstania styczniowego, listopadowego, warszawskiego. Echa tych nut można usłyszeć w moich kompozycjach do wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, do spektaklu „Noc listopadowa” w reżyserii Andrzeja Wajdy, a ostatnio w „Litanii do Matki Boskiej”, utworze skomponowanym przeze mnie do tekstów ks. Twardowskiego.

Kraków lat 50. Wyższa Szkoła Muzyczna. Ponoć był pan zawsze w kontrze do mód muzycznych. Pisał pan punktualistycznie, gdy było to zabronione. Po październiku szukał pan inspiracji w pieśni żołnierskiej, w folklorze, podczas gdy koledzy trzymają się od tych tematów z daleka.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Kultura; s. 68
Reklama