Archiwum Polityki

Mikroby masowego rażenia

Śmiertelną broń biologiczną można wyprodukować niechcący. Taką nową bronią mogą dysponować terroryści. Rządowe i wojskowe laboratoria muszą być na to przygotowane. Dlatego same stale eksperymentują ze śmiercią.

Jest połowa XIX w. Australijski farmer Thomas Austin z Geelong, w stanie Victoria, chciałby po ciężkim dniu pracy urządzić małe polowanie. Choćby na króliki. Ale w Australii królików nie ma, więc może by ściągnąć z rodzimej Anglii choć kilka kłapouchów? Jak pomyślał, tak zrobił. W 1859 r. sprowadził na swą farmę trzynaście dzikich królików. Spowodował nie tylko plagę króliczą, ale przyczynił się pośrednio do wykrycia najgroźniejszej dotąd broni biologicznej.

Króliki, myszy i ludzie

Polowania były przednie. A króliki, jak to króliki, robiły to, co robią wszystkie króliki na świecie – mnożyły się w króliczym tempie. Po trzech latach na farmie Austina ubito 14 253 sztuki, po dziesięciu – na całym kontynencie już ponad dwa miliony. W końcu stały się plagą. Równie szybko mnożyły się zawleczone bezwiednie do Australii myszy i szczury. W 1950 r. władze wypowiedziały gryzoniom totalną wojnę. Sprowadzono z Ameryki Południowej wirusa króliczej ospy – myksomatozy, który szybko przetrzebił stada, lecz – jak to w przyrodzie bywa – ofiary przystosowały się do swych wrogów i ustaliła się między nimi równowaga. Króliki, myszy i szczury są do dziś głównym problemem ekonomicznym Australii – powodują straty rzędu 75 mln dol. rocznie.

Nic dziwnego, że wśród priorytetów nauki australijskiej pozostaje walka z gryzoniami. Właśnie aby ograniczyć tę plagę, ekipa biologów Iana Ramshawa z Canberry pracuje od lat nad środkiem antykoncepcyjnym dla myszy. Taktyka jest prosta: powodując u samic reakcję immunologiczną na własne komórki jajowe, naukowcy chcą wywołać ich sterylność. Do tego celu użyli wirusa mysiej ospy – ektromelii. Wirus zarażając myszy, podobnie jak kiedyś wirus myksomatozy króliki, przenosiłby ze sobą wprowadzone doń geny wywołujące sterylność.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Nauka; s. 74
Reklama