Archiwum Polityki

Co duży może małemu

Niemcy i Francja wymusiły na krajach Unii odstępstwo od wspólnych reguł

Dziesięć godzin dyskusji potrzebowali ministrowie finansów Unii Europejskiej, by rozgrzeszyć rządy Niemiec i Francji z planu utrzymania wysokich deficytów budżetowych. Po tej decyzji, zdaniem holenderskiego ministra Gerrita Zalma, Pakt Stabilizacji i Wzrostu, fundament unijnej polityki gospodarczej, został „włożony do lodówki”. Inni mniej przebierają w słowach i mówią o jego uśpieniu, a nawet śmierci. Czy można zepsuć coś, co nigdy dobrze nie działało?

Zgodnie z podpisanym w 1992 r. traktatem z Maastricht i o 5 lat późniejszym paktem żaden kraj Unii na dłuższą metę nie może mieć deficytu budżetowego, który przekracza 3 proc. PKB. Formalnie rzecz biorąc są też sposoby, by odpowiednie działania na nim wymusić. Niemcy i Francja grzeszą już od dwóch lat (w br. deficyt w obu tych krajach przekroczy 4 proc.), a w roku przyszłym sytuacja niewiele się poprawi. Komisja Europejska domagała się więc formalnego ostrzeżenia, a w przypadku recydywy nałożenia na oba państwa kar, które poszłyby w miliardy euro (zgodnie z postanowieniami paktu grzywna może sięgnąć nawet 0,5 proc. PKB). Mimo poparcia Austrii, Finlandii, Holandii i Hiszpanii te propozycje zostały jednak odrzucone. Ministrowie finansów dwóch największych krajów Unii przekonywali, że w ich przypadku nawet stosunkowo niewielkie ograniczenie deficytu, a tym bardziej kary za nieposłuszeństwo, przyniosłyby więcej szkody niż pożytku. Gospodarki obu państw – argumentowali – ledwo uniknęły prawdziwej recesji, ożywienie dopiero kiełkuje, a wdrażane właśnie programy ograniczania wydatków publicznych i bez tego wymagają niemałych poświęceń. „W tej fazie, dopowiedział na konferencji w Berlinie kanclerz Gerhard Schröder, musimy bardziej troszczyć się o wzrost niż o konsolidację budżetu... ta decyzja to rozsądny kompromis”.

Polityka 49.2003 (2430) z dnia 06.12.2003; Komentarze; s. 15
Reklama