Archiwum Polityki

Żółwie Temidy

Bogini sprawiedliwości ma przesłonięte oczy. W polskiej wersji - siedzi na żółwiu i jest sparaliżowana. Trzy decyzje międzynarodowego Trybunału w Strasburgu wytykające Polsce niedopuszczalną przewlekłość postępowania i zasądzające odszkodowania zbiegły się z informacją, że projektowana reforma sądownictwa - w tym powołanie 400 sądów grodzkich - da się urzeczywistnić dopiero za dwa lata. Wcześniej nie będzie pieniędzy. W pierwszym półroczu do sądów trafiło 3,1 mln nowych spraw, o 608 tys. więcej niż przed rokiem. Niewiele z nich ma szanse skończyć się w tym tysiącleciu.

Dla Trybunału w Strasburgu rządy, które nie mogą dać sobie rady z postępowaniem sądowym, nie są żadnym wyjątkiem. Goszczą tu od dawna i Włochy, i Wielka Brytania, Hiszpania i Francja, i nawet Szwajcaria. Jednak dla nas to niewielkie pocieszenie, ponieważ liczba skarg z Polski dopuszczonych już do rozpoznania przez Strasburg sięga stu i sytuuje nas w pierwszej czwórce państw - klientów Trybunału. Wśród tej setki na poczesne miejsce wysuwają się właśnie żale obywateli polskich na pokrętne i niesłychanie długie postępowanie sądowe (10 skarg dotyczy aresztowań). Według europejskiej konwencji praw człowieka i podstawowych wolności każda sprawa w sądzie ma kończyć się w "rozsądnym terminie".

Jeden ze strasburskich wyroków daje wprawdzie podstawę dla taryfy ulgowej: "Jeżeli - pisze Trybunał - przewlekłość postępowań sądowych wynika z nadmiernego nagromadzenia niezałatwionych spraw, państwo nie ponosi odpowiedzialności, jeżeli zaległości są tylko przejściowe, pod warunkiem jednak podjęcia szybkich i skutecznych środków zaradczych". Gdzie u nas, po dziewięciu latach od przełomu politycznego, te "szybkie i skuteczne środki zaradcze"?

"Wymiar sprawiedliwości nie może być sprawowany z opóźnieniami, prowadzącymi do osłabienia skuteczności sądów i zaufania do nich" - powtarza od lat po wielekroć Trybunał Europejski i lekceważenie tych nakazów i zaleceń może Polskę coraz drożej kosztować.

Lawina

Do tej pory dwa polskie przypadki lekceważenia praw uczestników procesu (jeden karny, jeden cywilny) skończyły się w Strasburgu sędziowskim napomnieniem. Teraz jednak skończyły się żarty, a zaczęły odszkodowania. Prawdą jest, że obserwowana lawina skarg z Polski do Strasburga (1500) przemienia się na koniec w wąską strużkę (wspomniane 100), ponieważ wiele z tych żądań nie odpowiada wymogom formalnym.

Polityka 46.1998 (2167) z dnia 14.11.1998; Raport; s. 3
Reklama