Archiwum Polityki

Dynamiczny bezruch

Polska jest znana w świecie jako kraj pochodzenia papieża, ojczyzna wąsatego Lecha Wałęsy i miejsce urodzin Chopina. Ale Polska nie ma "swojego" produktu, utrwalonego w powszechnej świadomości. Nasz producent płaszczy zapytał nieśmiało swojego niemieckiego odbiorcę, czy te płaszcze są nie dość dobre, żeby występować pod polską metką. W odpowiedzi usłyszał: są znakomite i dlatego opatruję je znakiem własnej firmy.

Tygodnik "Time" zapytał na zlecenie Polskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych swoich europejskich czytelników (czyli grupę ponadprzeciętnie wykształconą i zainteresowaną światem) o opinie na temat pozycji gospodarczej Polski. Życzliwie zauważono nasz postęp; np. na pytanie o dobrą jakość produktów liczba odpowiedzi pozytywnych wzrosła w latach 1993-1997 z 1 do 3 proc., podczas gdy Niemcy zyskali tylko jeden procent (z ok. 86 na 87).

W przypadku Polski znacznie natomiast wzrosła liczba pozytywnych odpowiedzi na pytania "jakie kraje oferują dobre okazje handlowe" (z 15 proc. na 31) i "jakie kraje poprawiają swoje produkty" (z 13 proc. na 27). Te pierwsze 31 procent to wynik starań kolejnych rządów, żeby mimo ataków rodzimych "patriotów" prowadzić politykę otwarcia i przyciągania obcych kapitałów do prywatyzowanych przedsiębiorstw. Te drugie 27 procent to ogólna cenzurka z oceną ze sprawowania. Nasi działacze gospodarczy tęsknie zwracają uwagę, że tu najlepsze noty uzyskały Hiszpania, a potem Portugalia; oba te kraje prowadzą kampanie poprawy własnego wizerunku.

Zgoda. Tyle że lepszy wizerunek był przede wszystkim wynikiem poprawy jakości wyrobów i wystawienia gospodarki na zimny, hartujący wiatr europejskiej konkurencji. Nasze 103 biura radców handlowych i konsulaty handlowe lubią wywodzić, że znacznie lepiej promowałyby polski eksport, gdyby miały więcej pieniędzy. - Warto wydawać tysiące, żeby zarabiać miliony - powiedział mi pewien szef BRH. Jednak najpierw trzeba mieć dobre produkty, potem je chwalić, nie na odwrót.

Uroki polskich mebli i polskich jezior

Ministerstwo Gospodarki w ciągu roku otwiera 300 polskich stoisk na najważniejszych imprezach wystawienniczych (głównie Unia Europejska i kraje WNP). Ich zadaniem jest promować kraj, a nie konkretne wyroby; to ostatnie niech robią producenci i eksporterzy.

Polityka 27.1998 (2148) z dnia 04.07.1998; Gospodarka; s. 52
Reklama