Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Wybuchowa rodzina

Na pomaganiu dzieciom i walce o ich prawa można się dorobić szacunku, sympatii i popularności. Z pozoru taki obrońca to atrakcyjna profesja. W rzeczywistości – ryzykowna, łatwo wejść na minę. Środowisko jest bowiem wyjątkowo wybuchowe.

Jest w Polsce kilkanaście powszechnie znanych osób, które bronią praw dziecka. Pierwsze miejsca z tej listy: Maria Łopatkowa od pedagogiki serca – przez dużą liczbę odratowanych niedoszłych młodocianych samobójców zwana właśnie Korczakiem w spódnicy. Mirosława Kątna – uczennica Łopatkowej, dziś szefowa Komitetu Obrony Praw Dziecka. Jacek Mazurkiewicz – twórca społecznych schronisk dla kobiet w ciąży na Dolnym Śląsku. Tomasz Polkowski – od lat zaangażowany w walkę o urodzinnianie domów dziecka. Marek Andrzejewski – twórca sporej części ustawodawstwa rodzinnego. Wreszcie Paweł Jaros – przed paru laty szerzej nieznany sędzia rodzinny z Kutna, obecnie na etacie rzecznika praw dziecka. I jeszcze kilka innych, też zaangażowanych osób.

Wszyscy oni rzadko występują razem. Przeciwnie, raz po raz grono to dzieli się, konfliktuje, eksploduje. Gdy któryś z Korczaków ma złą prasę, niektórzy towarzysze broni w walce o prawa dzieci również się dołączają do ataku. Zwykle z oskarżeń ma wynikać niezbicie, że ten czy tamten wcale nie pomaga, ale szkodzi dzieciom.

Z ostatnich takich historii: gdy podopieczne oskarżyły Jacka Mazurkiewicza, że je mobbinguje (głównie poprzez zmuszanie do opieki nad żołnierskimi grobami), dołączyło do nich grono z Warszawy: oskarżany o mobbing pod przykrywką domów być może pozyskuje dzieci do adopcji. Gdy niebawem pod oskarżeniem stanął Tomasz Polkowski (że uwiódł adoptowaną córkę, a naprawdę wyprowadził się z nią z domu, żeby pozwolić ostygnąć emocjom i ratować rodzinę), koledzy znów się dołączyli: że pomawiany, nawołując do zamykania domów dziecka, od lat od środka niszczy środowisko, a poza tym ma niezdrowe ambicje polityczne.

Ostatnia awantura jest z czerwca tego roku – o rzecznika praw dziecka.

Polityka 28.2005 (2512) z dnia 16.07.2005; kraj; s. 29
Reklama