Battle Of The Year to największy i najbardziej prestiżowy turniej międzynarodowy breakdance. Najpierw trzeba zwyciężyć w jednym z dwudziestu eliminacyjnych turniejów regionalnych. Nagroda główna to jedynie 2,5 tys. euro. Niewiele. Nie pokryje nawet kosztów przygotowań. Najważniejszy jest jednak prestiż, a nie pieniądze.
W turnieju (w tym roku odbyła się jego 15 edycja) bierze udział 17 drużyn, czyli tzw. crews. Każdy zespół liczy maksymalnie ośmiu tancerzy, czyli b-boyów, jak się ich nazywa (lub b-girls, jeśli występują panie). Każdy zespół ma sześć minut na swój pokaz, potem jurorzy (najsławniejsi tancerze breakdance, liderzy swych grup) wybierają cztery najlepsze crews, które zmierzą się w bezpośrednich pojedynkach.
Ucieczka z zoo
Hip hop to w powszechnym mniemaniu osiedlowa ławka, szerokie spodnie i szwendanie się bez celu. Tymczasem na BOTY, jak się w skrócie określa ten festiwal, przyjeżdżają profesjonalne zespoły taneczne, które z takim stereotypem nie mają nic wspólnego. Ich pokazy to dobrze wyreżyserowane spektakle taneczne, z przemyślaną choreografią, dramaturgią, strojami.
W kilka minut b-boye potrafią opowiedzieć tańcem całe historie: przykładowo francuska drużyna Fantastik Armada (zajęła II miejsce) przygotowała opowieść o dzikich zwierzętach uciekających z zoo. Po ucieczce stado wyłania naturalnego przywódcę, który szybko zostaje zdetronizowany przez konkurenta. W czasie walki stado zostaje złapane przez policję i osadzone z powrotem za kratami. Jednak w finale zniszczą te kraty, by odzyskać wolność. Efekt spektaklu wzmacniała scenografia, wykonawcy mieli na twarzach makijaż. I choć swoją „zwierzęcość” sugerowali nieznacznie koszulkami nadszarpniętymi pazurami, postacie lampartów i tygrysów tworzyli ruchem, skokami, kocim chodem.