Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: – Gdzie są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić”. Lot usiłował oddać tłumowi dwie córki dziewice, ale cała męska społeczność napierała na przybyszów. Za ten czyn, jak czytamy w Biblii (Rdz, 19,1–15,29), natręci zostali porażeni ślepotą, a Bóg zniszczył całą Sodomę oprócz Lota i jego córek.
Katoliccy teologowie od czasów Filona Aleksandryjskiego byli pewni, iż była to kara: za grzechy homoseksualne nazywane odtąd sodomskimi. „U podstaw tej najprawdopodobniej zupełnie błędnej teorii (np. zniszczenia Sodomy za grzech homoseksualizmu) leży mylny przekład z języka starohebrajskiego” – twierdzi Andrzej Selerowicz w „Leksykonie kochających inaczej”. Na błąd w przekładzie zwraca również uwagę amerykański ksiądz rzymskokatolicki Daniel Helminiak, posługujący społeczności gejów i lesbijek. Słowa o sodomitach interpretuje, że chcieli oni po prostu poznać przybyszów, a nie z nimi poswawolić. Ukarani zostali przez Boga jedynie za grzech niegościnności, acz trzeba przyznać – straszliwie.
Księga Kapłańska pouczała Izraelitów: „Tego, co czynią w ziemi egipskiej, w której mieszkaliście, nie czyńcie. Tego, co czynią w ziemi Kaanan, do której was wprowadzę, nie czyńcie” (Kpł 18,30).
Jednak w rzeczywistości nic nie wskazuje na to, by na wymienionych ziemiach praktyki homoseksualne były akceptowane. Egipski papirus z 12 w. p.n.e. mówi o dwóch bogach: jeden z nich Set wykorzystał seksualnie Horusa, ten poskarżył się matce, a wtedy Izyda odcięła Setowi ręce (które jednak odrosły).