W klapie marynarki ministra spraw zagranicznych III Rzeszy Joachima von Ribbentropa tryumfalnie pobłyskiwała swastyka, gdy 33 prezydent USA podejmował go uroczystym obiadem w Białym Domu. Charles Lindbergh dotrzymywał obietnicy danej w kampanii wyborczej, że nie wciągnie Ameryki do wojny.
Kilka miesięcy wcześniej ten młody przystojny bohater przestworzy, który w 1927 r. jako pierwszy człowiek przeleciał Atlantyk, pokonał w wyborach prezydenckich Franklina D. Roosevelta. Niebawem prezydent Lindbergh podpisze pakty o nieagresji z Niemcami i Japonią oraz będzie się odwoływał do „prawdziwych Amerykanów”, dzielnych i jasnowłosych chrześcijan. Stosunki z Kanadą zostają niemal zamrożone. W Buffalo będą budowane schrony przeciwlotnicze, a do Montrealu będą uciekać z USA przeciwnicy nowego rządu. Przez Stany Zjednoczone przejdzie fala antysemickich pogromów i zamachów organizowanych przez sterowaną z Berlina Ligę Amerykańsko-Niemiecką.
Taka jest polityczna rama „Spisku przeciwko Ameryce”, nowej powieści renomowanego pisarza amerykańskiego Philipa Rotha, która znalazła się na amerykańskich listach bestsellerów, zanim się jeszcze ukazała. „Spisek” zamawiano jako aktualną powieść z kluczem, mimo że autor – jeszcze przed pojawieniem się książki na rynku – opublikował na łamach „New York Timesa” swój wzorzec jej interpretowania i przestrzegał przed przerzucaniem analogii między amerykańskimi wyborami w latach 1940 i 2004.
Strach ciąży
Z jednej strony słusznie, bo nie jest to – jak na przykład „1984” Orwella czy u nas „Mała Apokalipsa” Konwickiego lub „Krfotok” Redlińskiego – polityczna czarna utopia, lecz powieść o zapamiętanym z dzieciństwa strachu żydowskiego chłopca przed antysemickim wybuchem.