Archiwum Polityki

Depresja ministra

Lech Nikolski, szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych oraz pełnomocnik rządu ds. Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007–2013, były szef gabinetu politycznego w rządzie Leszka Millera, przesłał kilkuset osobom w państwie oraz mediom czterostronicowy list „Moje stanowisko w mojej sprawie”. Chodzi o domniemany udział Nikolskiego w tzw. aferze Rywina (w swoim raporcie Zbigniew Ziobro wymienił go jako jedną z osób z tzw. grupy trzymającej władzę). Nikolski w bardzo emocjonalnym liście pisze, że czuje się zastraszany, „bezbronny wobec skali i natarczywości pomówień i fałszywych oskarżeń”, przyznaje się też do kłopotów z alkoholem („Tak, byłem w rynsztoku, a przynajmniej blisko niego. Tak, były takie dni, tygodnie, a nawet miesiące, gdy celem mojego życia było towarzystwo alkoholu. I co? I podniosłem się, zwyciężyłem! Pokonałem swoją słabość”).

Pisze również o udanym życiu małżeńskim i informuje, że będzie walczył o swoją niewinność. „To dziś jedyna droga – samemu się oskarżyć, by udowodnić swoją niewinność. Niestety, ta droga rozstrzygnąć może tylko jeden problem: może obalić domniemanie mojej winy. Pozostanie druga, dużo trudniejsza sprawa. Jest nią ukształtowane wśród znacznej części ludzi przekonanie o winie, złej woli, ciemnych zamiarach, wręcz przestępstwach osób uwikłanych w sprawę Rywina. To etykiety o »grupie trzymającej władzę«, »o bandzie czworga« wymyślonej w kawiarnianych plotkach, o rzekomo przemyślanych i zaplanowanych korupcyjnych zamiarach” – pisze Nikolski.

Czy wyrażanie takich emocji przystoi ministrowi? Marek Dyduch, sekretarz generalny SLD, nie podejmuje się oceny.

Polityka 43.2004 (2475) z dnia 23.10.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 16
Reklama