Archiwum Polityki

Popatrz na mnie

+++

Już w debiutanckich „Gustach i guścikach” Francuzka Agnes Jaoui udowodniła, że jest mistrzynią niekonwencjonalnych opowieści, w których zasadniczą rolę odgrywa znajomość ukrytych mechanizmów ludzkich zachowań. W jej błyskotliwych filmach osoby z różnych środowisk, które pozornie niewiele albo nic nie łączy, mijają się, rozmawiają, a później okazuje się, że z tych przypadkowych spotkań układa się przedziwna, niesamowicie logiczna, historia o przełamywaniu życiowych barier, o pokonywaniu słabości i zdobywaniu wszystkiego co najważniejsze. W utrzymanym w woodyallenowskim stylu „Popatrz na mnie” (nagroda za scenariusz w Cannes) dzieje się podobnie. Brzydka, zakompleksiona dwudziestolatka, cierpiąca z powodu braku porozumienia z egotycznym ojcem, poznaje młodego Araba, któremu pomaga zdobyć pracę w wydawnictwie ojca. Sama marzy o karierze śpiewaczki, ale jej nauczycielka daje jej do zrozumienia, że nie ma talentu. Mąż tej pani: pisarz, bezskutecznie starający się wedrzeć na salony literackie, niszczy swój wizerunek ambitnego intelektualisty i za namową ojca bohaterki zaczyna grać rolę telewizyjnego showmana. Wszystkie postaci filmu są ofiarami samych siebie. Zostały schwytane w pułapkę marzeń. Nie potrafią zdefiniować, kim są, za to doskonale wiedzą, jak muszą postępować inni, by osiągnąć sukces. Do „Popatrz na mnie” dobrze pasuje określenie smutna komedia. Jeszcze lepiej – filozoficzna przypowieść o współczesnej paryskiej bohemie. Dyskretnie, z ironią Jaoui opowiada o porażkach i niespełnieniu w życiu. A także o wyzwoleniu i przemianie, która jest możliwa tylko dzięki prawdziwej sztuce.

Polityka 43.2004 (2475) z dnia 23.10.2004; Kultura; s. 60
Reklama