Archiwum Polityki

Zaglądanie do teczek

Upubliczniane archiwa służb bezpieczeństwa z czasów PRL wciąż wzbudzają emocje wśród Polaków. Donosicielem SB okazał się związany z opozycyjnym środowiskiem krakowskim ceniony redaktor „Gazety Wyborczej”, wskazywany jest znany krakowski wydawca, niedawno do dymisji podał się członek KRRiTV, co łączono ze wszczęciem wobec niego procedury lustracyjnej.

Według obowiązujących przepisów dostęp do archiwalnych teczek mają jedynie osoby pokrzywdzone przez służby specjalne. Nie mają go pozostali obywatele. Ani tym bardziej podejrzewani o współpracę, co, według krytyków ustawy, odbiera im podstawowe prawo do obrony. Rzecznik praw obywatelskich wystąpił niedawno o zmianę przepisów.

Według CBOS, 60 proc. Polaków chciałoby, żeby dostęp do dokumentów mieli wszyscy zainteresowani. Jedna trzecia (30 proc.) chciałaby zachowania obecnych reguł.

Więcej niż co trzeci (36 proc.) obywatel chętnie sprawdziłby swoją teczkę, jeśli taka istnieje. Jedna piąta respondentów (24 proc.) uważa, że nie jest prawdopodobne, by istniała teczka z danymi na ich temat.

Tylko 9 proc. nie zajrzałoby do teczki, nawet gdyby informacje o nich mogły się w niej znajdować.

Materiały archiwalne są oczywiście przetrzebione i niekompletne. Najbardziej krytyczny stosunek do zgromadzonych dokumentów mają wyborcy SDPL. To wśród nich najwięcej jest respondentów, którzy nie chcieliby ich oglądać, nawet gdyby ich zawartość była interesująca.

Polityka 43.2004 (2475) z dnia 23.10.2004; Społeczeństwo; s. 96
Reklama