Archiwum Polityki

Grupa trzymająca rząd

Premier Marek Belka, zgodnie z obietnicą, ubiega się o drugie wotum zaufania. Pewnie je uzyska, choć z kłopotami, jakie stanowią jednoczesne wnioski o odwołanie ministra zdrowia Marka Balickiego i spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza. Głosowanie 15 października.

Premier mówi: brak wotum dla ministra zdrowia oznacza dymisję całego gabinetu. Sprawa jest więc jasna: Balicki albo wybory. Raczej więc Balicki. Wszyscy już pogodzili się z wyborami na przełomie maja i czerwca.

Gdy przypomnieć napięcia, jakie towarzyszyły powoływaniu rządu Marka Belki, wielki opór SLD przeciwko „człowiekowi prezydenta”, niezdecydowanie Socjaldemokracji Marka Borowskiego, która do ostatnich chwil czekała na wyniki sondaży (jak się okazało niepomyślnych dla tej partii), to brak emocji przy powtórnym wotum może nawet dziwić. To przecież zaledwie trzy miesiące, w czasie których sytuacja polityczna nie uległa zasadniczej zmianie. Rząd cieszy się zaufaniem umiarkowanym, w opinii publicznej sukcesów wielkich nie odnosi, ale też nie widać, by o nie jakoś specjalnie zabiegał. Prawie już się nie mówi, że Belka to tajna broń Aleksandra Kwaśniewskiego na wybory prezydenckie, nie słychać nawet, że premier może przyczynić się do odbudowy pozycji SLD, zaś opozycja nic nie straciła ze swej agresji. Czyli pozornie jest mniej więcej tak, jak było, a przecież jest inaczej.

Na scenie politycznej pojawił się podmiot, formalnie wyłoniony przez ugrupowania polityczne, ale właściwie żeglujący sobie po polityce dość samodzielnie. Wacław Martyniuk, sekretarz klubu parlamentarnego SLD, mówi o tym gabinecie: Kolega Rząd, i być może trafia w sedno. Pojawiła się grupa rządząca krajem z polityką dosyć luźno powiązana lub po prostu nie mająca politycznego doświadczenia, wywodząca się ze świata instytucji finansowych, wyższych uczelni czy wręcz z koleżeńskiego notatnika.

Jej związki z parlamentarnym zapleczem (wyjąwszy kilku ministrów) są słabe i raczej skomplikowane. Owe komplikacje najbardziej dotykają ministra skarbu, któremu co krok Sejm próbuje czegoś zakazywać, ale także ministra finansów, któremu próbuje się majstrować przy podatkach i wydatkach, czy ministra pracy.

Polityka 42.2004 (2474) z dnia 16.10.2004; Temat tygodnia; s. 19
Reklama