Archiwum Polityki

PKO wzięte!

Pierwszy etap największej w Polsce prywatyzacji już za nami. Akcja przyjmowania lokat prywatyzacyjnych PKO BP miała trwać 10 dni. Zakończyła się już pierwszego o godz. 13.45.

Minister skarbu sprzedaje w tej chwili 30 proc. akcji PKO BP, ale dla prywatnych inwestorów początkowo przeznaczył tylko jedną czwartą tej puli. Pozostałe akcje wezmą inwestorzy instytucjonalni i zagraniczni. Ogromne zainteresowanie ofertą sprawiło, że ostatecznie na lokaty prywatyzacyjne przeznaczono więcej akcji (za 1,1 mld zł). A i to było za mało.

Przeciętny Polak boi się giełdy, nie ma rachunku inwestycyjnego, na słowo makler dostaje wysypki. Żeby to przełamać, minister postanowił sprzedawać akcje bez żadnych utrudnień i formalności. Wystarczyło mieć dowód osobisty i od 500 do 20 tys. zł. Obowiązywała jednak zasada: kto pierwszy, ten lepszy, do całkowitego wyczerpania się puli przeznaczonej na lokaty prywatyzacyjne. 950 oddziałów połączono w system online. Wszystkie więc zaczęły i zakończyły sprzedaż jednocześnie. Premia z tytułu posiadania lokaty polega na tym, że w tej grupie akcjonariuszy nie będzie już żadnych redukcji zamówień. W pozostałych – tak. Ceną, jaką za ten przywilej trzeba zapłacić, było przymusowe uczestnictwo w kolejkach, stargane nerwy i zmarnowany czas. Ostatecznie lokaty założyło prawie 65 tys. osób, a średnia jej wartość wyniosła 17 tys. zł. To i tak co najwyżej 20–30 proc. chętnych, przeciętnie 80 osób na oddział. Na listy wpisywało się zazwyczaj po kilkuset rodaków. Łatwo policzyć, ilu musiało przeżyć rozczarowanie.

W stolicy scenariusz był zwykle podobny: w piątek rano przed warszawskimi oddziałami PKO BP pojawiali się pierwsi chętni. Początkowo nieporadnie snuli się przed wejściem do banku, aż do chwili, kiedy pojawiał się samozwańczy lider, często bogaty w doświadczenia z dawnych komitetów kolejkowych.

Robert Dziąba założył społeczną listę pod warszawską Rotundą PKO w piątek o godz. 14. – Przyszedłem wczesnym popołudniem, nikogo nie było, żadnej listy.

Polityka 42.2004 (2474) z dnia 16.10.2004; Temat tygodnia; s. 21
Reklama