Archiwum Polityki

Wzory na wiarę

Zdaniem Alberta Einsteina „nauka bez religii jest płytka, a religia bez nauki ślepa”. Ale konflikt nauk przyrodniczych i religii jest nieunikniony. Na ich styku iskrzyło od najdawniejszych czasów. Dziś jednym z najgorętszych przedmiotów sporu jest klonowanie.

Dziś jednym z najgorętszych przedmiotów sporu jest klonowanie. Uczeni wielekroć sprzeniewierzali się dogmatom wiary, co mieszało szyki i wzbudzało gniew religijnych przywódców. Naukowcy płacili za głoszenie odkrywanych przez siebie prawidłowości przyrody życiem lub wolnością, nie tylko słowa. Konserwatywna ze swej natury religia nie akceptuje odkryć podważających zastany porządek rzeczy. Nic dziwnego – nowe zawsze budzi obawy, a dogmaty wiary widziane w zaskakującym dla współczesnych świetle wiedzy szybko bledną. W odruchu samoobrony Kościół katolicki palił na stosach naukowców-bluźnierców (Giordano Bruno), zmuszał do wypierania się poglądów (Galileusz), cenzurował (Kopernik, Darwin). Ukrywana ad maiorem Dei gloriam prawda wychodziła jednak zawsze na jaw. Kościół tracił twarz.

Szczególna alergia Kościoła na postęp nauki panowała za Piusa IX (1846–1878). Powstał wtedy Syllabus, czyli spis zakazanych tez i założeń w filozofii i nauce dołączony do encykliki Quanta Cura z 1864 r. Później stosunek Kościoła do nauki złagodniał, czego przejawem było unowocześnienie Papieskiej Akademii Nauk przez Piusa XI w 1936 r. Po II Soborze Watykańskim Kościół otworzył się nie tylko na inne religie, lecz także na naukę. Jan Paweł II zrehabilitował Galileusza, choć trzeba było na to czekać aż 350 lat. Znikły kłopoty z darwinowską teorią pochodzenia gatunków, z teorią Wielkiego Wybuchu, czyli z teorią powstania Wszechświata.

Choć Kościół nastawiony jest dziś dość przychylnie do postępu wiedzy, to odkrycia burzące dotychczasowy stan wiedzy w naukach przyrodniczych rzadko bywają obiektem komentarzy hierarchów i władz kościelnych. O wiele bardziej krytyczni są oni wobec zastosowań odkryć naukowych. Zniechęca to wielu naukowców do prowadzenia dialogu z duchownymi, gdyż nie mogą znaleźć wspólnej płaszczyzny do dyskusji.

Polityka 42.2004 (2474) z dnia 16.10.2004; Nauka; s. 82
Reklama