Zasadnicza kwestia brzmi, czy redaktor tygodnika „Nie” obraził papieża? Pisząc, iż jest on „Breżniewem Watykanu”, „sędziwym bożkiem” i „gasnącym starcem”, Urban dał wyraźnie do zrozumienia, że nie podziela powszechnego wśród Polaków szacunku i przywiązania do osoby Jana Pawła II. Tego rodzaju uczucia nie są jednak obywatelskim obowiązkiem wspieranym przez prawo. Bez względu na to, na ile słowa Urbana wydają się niesprawiedliwe czy nietaktowne, trudno odebrać mu prawo do takiego punktu widzenia.
Występując przeciwko niemu z oskarżeniem publicznym, prokuratura przyjęła milczące założenie, że słowa te obraziły papieża. Trudno sprawdzić sensowność tego założenia. W rzeczywistości akt oskarżenia powstał, ponieważ dotknięci poczuli się niektórzy obywatele, w tym m.in. działacze Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości.
Prawną podstawą oskarżenia Urbana jest art. 136 kodeksu karnego, który w par. 3 mówi, iż karze do 3 lat pozbawienia wolności podlega ten, kto na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej znieważa głowę obcego państwa albo „osobę korzystającą z podobnej ochrony na mocy ustaw, umów lub powszechnie uznanych zwyczajów międzynarodowych”. Przepis ten wymaga tzw. wzajemności, o czym wspomina następny paragraf k.k. Prokuratura twierdzi, że zasada wzajemności w przypadku Watykanu obowiązuje. Obrona neguje przedstawiane dokumenty, czyli XIX-wieczne prawo Królestwa Włoch oraz dekret papieski z 1929 r. Na kolejnej rozprawie (na początku listopada) prokuratura musi przedstawić analizę prawną tych dokumentów i zderzy się z kontrargumentacją obrony Urbana. Prawo kanoniczne o takich sytuacjach nie wspomina.
W podobnej sprawie ministra Marka Siwca, któremu zarzucano znieważenie papieża i obrazę uczuć religijnych (chodziło o całowanie ziemi i znak krzyża po wyjściu ze śmigłowca), prokuratura trzykrotnie śledztwo umorzyła, ostatecznie we wrześniu – prawomocnie.