Archiwum Polityki

Dorota Kędzierzawska, reżyserka, laureatka Paszportu „Polityki”, o nowym filmie „Jestem”:

Ostatni film – „Nic”, zrobiłam sześć lat temu, więc najnowszy – „Jestem”, traktuję niemal jak debiut. Wciąż jednak jest to moje kino: kameralne, poruszające problemy dzieci. Podobnie jak tematy poprzednich filmów i tę historię zaczerpnęłam z życia. Kilka lat temu głośno było o chłopcu, który uciekł z domu dziecka, by zamieszkać z matką. Ta jednak go nie przyjęła i przez następne pół roku do momentu, w którym znalazła go policja, żył samotnie w jakimś baraku. Tamten chłopiec był szesnastolatkiem, nasz ma 11 lat. Kiedy matka go nie chce, zamieszkuje na barce na Wiśle. Jest uosobieniem niewinności i naiwności, szuka swojej tożsamości poza naszą codzienną walką o byt. Jego wyobrażenie o świecie jest zupełnie inne. To jest historia o tym, jak bardzo staramy się być, zaistnieć. W moim szkolnym filmie, „Jajku”, główną rolę zagrał chłopiec pochodzący z łódzkiej wielodzietnej rodziny, który, ku zdziwieniu wszystkich, wymarzył sobie, że zostanie poetą. Był bardzo wrażliwy, może za bardzo, nie poradził sobie z życiem i dziś nie ma go pośród nas. Film „Jestem” jemu jest poświęcony. Mamy dwóch kandydatów do głównej roli, faworytem jest chłopiec z małej wioski pod Chełmnem. Jest fotogeniczny, ma jakąś tajemnicę w twarzy, nie boi się kamery. Poza tym jest bardzo pogodny, co spowoduje, że ten film będzie jaśniejszy niż poprzednie, z większą dawką nadziei. Kręcić będziemy w Chełmnie, za Toruniem: tam jest barka, miasteczko i dom nad rzeką. Mieszka w nim Kuleczka, ośmiolatka, z którą nasz bohater się zaprzyjaźnia. Zagra ją dziewczynka z toruńskiego domu dziecka.

Robię kino niszowe, bez gwiazd (jedyną znaną aktorką w „Jestem” jest Edyta Jungowska), efektów specjalnych i dużego budżetu. Pomagają mi ludzie, których z różnych powodów zafascynował scenariusz.

Polityka 41.2004 (2473) z dnia 09.10.2004; Kultura; s. 67
Reklama