Eurypides opowiedziany językiem ośmiolatków – dwóch synów Medei i Jazona.
Znakomity, dojrzały film.
Trójka rosyjskich bezdomnych w wieku od 6 do 14 lat, koczująca na dworcu kolejowym, podejmuje heroiczną próbę ucieczki za granicę.
Niewiele się dzieje. Ale jak to jest pokazane!
„Jestem” Doroty Kędzierzawskiej to film bardzo piękny, ale nieprawdziwy społecznie.
Nie tylko książki miewają swoje losy – filmy też. Bywa, że stare obrazy wracają ponownie na ekrany, rozpoczynając nowe życie, nieraz ciekawsze od pierwszego. Najczęściej powodem ponownych premier jest twórcze wykorzystanie nowych zdobyczy techniki (udźwiękowienie, kolorowanie kadrów czarno-białych). Od paru sezonów na Zachodzie pojawiają się tzw. wersje reżyserskie, czyli autorskie – twórca na nowo montuje swój film, dodając sceny, które kazał mu usunąć producent lub cenzor. Niedawno nową wersję „Ziemi obiecanej” przedstawił Andrzej Wajda. Kto następny? Czy i co zmieniliby w swoich znanych filmach wybitni twórcy, gdyby je reżyserowali dziś?
Dzieciństwo miałam bardzo udane, mama, reżyser filmów krótkometrażowych, pozwalała mi na wszystko, jeździłam z nią na plan, zamiast iść do szkoły; kiedyś w jednym półroczu opuściłam kilkadziesiąt dni. Ale szkołę na swój sposób lubiłam, prócz polskiego najbardziej matematykę, która uczyła mnie systematyczności. Dzisiaj bardzo lubię pisać scenopisy, w których wszystko sobie bardzo skrupulatnie planuję.