WOstrołęce mówią, że wraz z przyjazdem pierwszego w historii Murzyna zaczęło się drugie lepsze życie miasta. Jean Black Ngody, Kameruńczyk, od sierpnia 2004 r. gra w War-Polu Narwi Ostrołęka. Dla władz miasta czarnoskóry zawodnik równa się większy prestiż. Chuliganerka wykleja mury jego zdjęciami. Po raz pierwszy w dziejach miasta trzeba było zresztą takie zdjęcia wydrukować w liczbie tysiąca sztuk, żeby Ngody miał na czym wpisywać autografy.
Jeana Blacka Ngody'ego i Andrzeja Łyżwę Łyzińskiego (bramkarz, grał w pierwszej lidze, jego zdjęcie, jak podkreśla się w mieście, jest w „Skarbie Kibica”) ściągnął do Ostrołęki trener Krzysztof Etmanowicz, były trener Legii Warszawa. Jego z kolei zaprosił do prowadzenia drużyny Roman Wargulewski, biznesmen, który postanowił zrobić z czwartoligowej Narwi Ostrołęka pierwszorzędny klub. A przy okazji wizytówkę swojego biznesu.
Liga rządzi
Roman Wargulewski od 1992 r. handluje z Rosją, Litwą, Ukrainą oraz Białorusią. Sprzedaje niemieckie okleiny meblowe i polskie apteczki z Viscoplastu. Sportem interesuje się średnio, dobroczynnością też. Miejscowi pamiętają mu jednak, jak w 2002 r. po mistrzostwach Polski wręczył kopertę tutejszemu bokserowi (do dziś ludzie spekulują, ile też mogło być w środku).
Tak więc gdy Mariusz Walter w styczniu 2004 r. ogłosił oficjalnie, że ITI kupuje Legię Warszawa, w Ostrołęce ludzie, także ci z władz, zaczęli mówić, że teraz kolej na Wargulewskiego. – Burmistrz zaprosił mnie na bankiet – opowiada Wargulewski – i zaczął zagajać o klubie. Nie lubię owijać w bawełnę, więc doszliśmy do porozumienia, ale na pewnych warunkach.
Ustalili: drużyna wpisze nazwę firmy w swoją własną, miasto formalnie pozostanie właścicielem infrastruktury, ale nie będzie się mieszać do zarządzania budynkami i stadionem.