Archiwum Polityki

Dzieci wojny

Dziecku miecza nie dawaj – radzili już starożytni Rzymianie, ale świat do dziś rzadko słucha tej rady. Z przerażeniem patrzymy na rzeź niewiniątek w Biesłanie, ale nawet teraz, kiedy czytacie te słowa, inne dzieci idą na wojnę – z musu albo i z własnej woli.

Tylko w zachodniej oazie dobrobytu i praw człowieka dzieci trzyma się z dala od zbrojnych konfliktów dorosłych. Ale i na Zachodzie ta humanitarna zasada jest bardzo świeżej daty, w dodatku bywa łamana, jak całkiem niedawno w Irlandii Północnej, gdzie młodocianych rekrutowano do bojówek katolickich i protestanckich, czy zaledwie kilka lat temu w krwawej i okrutnej wojnie domowej na Bałkanach. Pamiętamy też, jak hitlerowska III Rzesza zaganiała pod koniec wojny wyrostków do walki z armiami aliantów.

Dziś widok dzieci z karabinem w ręku budzi w naszej części świata oburzenie: jak można było do tego dopuścić?! Nasi psychologowie uczą, że dziecko wciągnięte w tryby wojny nie wyjdzie z nich cało, nawet jeśli fizycznie przeżyje – straty moralne i psychiczne będą nie do naprawienia, z takich istot nie wyrosną normalni obywatele. Zakaz czynienia zła dzieciom przez wykorzystywanie ich na wojnie jest jednym z niewielu tabu, jakie funkcjonują we współczesnej cywilizacji Zachodu. Z tej samej przyczyny protestujemy przeciwko seksualnemu wykorzystywaniu dzieci lub zmuszaniu ich do pracy. To jednak zdobycz najnowszej epoki, poręczona międzynarodową konwencją o ochronie praw dziecka. Dodatkowy protokół do tej konwencji, dotyczący udziału dzieci w konfliktach zbrojnych, Narody Zjednoczone uchwaliły zaledwie cztery lata temu.

Poleca on stronom, które go podpiszą, dołożyć wszelkich starań, by niepełnoletni członkowie sił zbrojnych sygnatariuszy nie uczestniczyli w akcji zbrojnej, zakazuje poboru do wojska ludzi poniżej 18 lat, nakazuje, by podnieść granicę wieku, w którym można się dobrowolnie zgłosić do służby, do 15 lat i żeby ścigać wszelkie grupy zbrojne rekrutujące niepełnoletnich do celów militarnych.

To na papierze. A jak jest w praktyce?

Kiedy w 1997 r.

Polityka 39.2004 (2471) z dnia 25.09.2004; Świat; s. 52
Reklama