Archiwum Polityki

Inne życie Anny

„Cień pisarza” to pierwsza, i być może najlepsza, choć najmniej u nas znana, część sagi powieściowej Philipa Rotha o Nathanie Zuckermanie, znanym nowojorskim prozaiku, będącym alter ego autora. Gdy go poznajemy zimą 1956 r., Nathan ma dopiero 23 lata i ledwie kilka opowiadań na swoim koncie, na tyle dobrych jednak, by dostąpić zaszczytu gościny u podziwianego przezeń pisarza E. I. Lonoffa. Wizyta szybko przybiera tragikomiczny charakter – całkiem jak w powieściach Milana Kundery. Kluczową zaś rolę w opisywanych wypadkach odegra pewna młoda, cudem ocalała z Holocaustu, kobieta o nazwisku...

No właśnie, tego nie mogę zdradzić, by nie psuć czytelnikom przyjemności lektury. Zapewniam jednak, że Roth wpadł na iście szatański pomysł – kto wie, czy nie najlepszy w całej swojej karierze. Wyobraził sobie bowiem, co by było, gdyby któraś z ikon Zagłady, powiedzmy Anna Frank, nie zginęła w Oświęcimiu, lecz przeżyła wojnę. Czy ujawniłaby światu, że to ona jest autorką słynnego Dziennika, czy też, skonfrontowana z własną legendą – w której jej męczeńska śmierć odgrywa wszak kluczową rolę – wybrałaby milczenie i dokonała żywota pod przybranym nazwiskiem? Pomysł nie jest nowy; już przed wojną czeski prozaik Karel Czapek napisał opowiadanie, dla którego inspiracją była jego rozmowa z prezydentem Czechosłowacji Tomaszem Masarykiem. Masaryk zdobył sławę w pierwszych latach XX w., biorąc w obronę czeskiego Żyda Leopolda Hilsnera, oskarżonego o mord rytualny. Nie udało mu się ocalić go przed dożywotnim więzieniem, ale gdy w 1918 r. został prezydentem, jedną z jego pierwszych decyzji było ułaskawienie Hilsnera. Czapek zapytał Masaryka, jak ten by postąpił, gdyby Hilser, już po ułaskawieniu, wyznał mu, że faktycznie zamordował niewinną dziewczynę.

Polityka 39.2004 (2471) z dnia 25.09.2004; Kultura; s. 66
Reklama