Archiwum Polityki

Nie to miasto, nie ten kopiec

„Kraków pani Dulskiej” – można usłyszeć przy różnych okazjach. Ha, zaiste. Ale zacna kamieniczniczka niewiele ma wspólnego z okolicami Wawelu. „Prała brudy we własnym domu” stojącym nadal w mieście, którego Kraków kiedyś serdecznie nie cierpiał: we Lwowie.

Łyczakowska secesyjna czynszówka z początku dwudziestego wieku (ul. Werchrackiego 11a), ongi własność radcy Andrzeja Gołąba, musiała kiedyś należeć do średniej klasy tego typu domów; dziś o jej świetności można mówić w czasie przeszłym, choć z zewnątrz, jak na stosunki lwowskie, prezentuje się jako tako. Uczucie przygnębienia wywołuje jednak zaraz po wejściu upiorny koci fetor i brud klatki schodowej. Małe podwórko, drewniane ganki na wszystkich piętrach, kupa gruzów i śmieci, szczątki miotły i rozpięta nad nimi szubienica trzepaka.

Babina, która przykucnęła na wyszczerbionych schodkach, nie pamięta, kiedy wyprowadzili się stąd ostatni Polacy. Nazwiska Dulskiej lub Zapolskiej są jej zupełnie obce, podobnie jak cała „tragikomedia kołtuńska”. Historia jest to zresztą nieco zagmatwana i choćby dlatego warta przypomnienia.

W 1906 r. ówczesny mąż Marii Gabrieli Stefanii Korwin-Piotrowskiej, primo voto Śnieżkowej używającej pseudonimu Zapolska, pan Stanisław Janowski przywiózł z polowania u pp. Pertaków w Stanisławowie opowieść o jednej z tamtejszych zacnych mieszczek, która zatrudnia w domu służącą będącą zarazem kochanką jej syna. A zatrudnia, by chłopak nie musiał szukać daleko tego, co ma bezpiecznie, łatwo, tanio i pod nosem. „No, chwała Bogu, mam wreszcie sztukę, o którą Heller (dyrektor lwowskiego teatru) tak mnie męczy, a ja nie wiedziałam, co napisać” – zawołała pani Gabriela.

Prapremiera „Moralności pani Dulskiej” odbyła się w grudniu 1906 r.

w Teatrze Miejskim w Krakowie. Sztuka odniosła sukces wszędzie z wyjątkiem Nowego Sącza. Nazwisko dla znienawidzonego typu kołtunki wzięła pani Gabriela najprawdopodobniej z drukowanego w „Wieku nowym” 1 kwietnia 1905 r. listu podpisanego Czesława Dulska.

Polityka 38.2004 (2470) z dnia 18.09.2004; Społeczeństwo; s. 100
Reklama