Wydarzenia mkną tak szybko, a felietony ukazują się tak rzadko, że nie sposób nadążyć. Kto dziś, po zbrodni w Północnej Osetii, pamięta jeszcze pogrzeb poety w Krakowie, igrzyska w Atenach czy turniej tenisowy w Nowym Jorku, który zwykłem oglądać? Media niech będą błogosławione! Wystarczy jeden ruch pilotem i już zamiast pogrzebu mamy igrzyska albo masakrę. Do wyboru – do koloru. Na szklanym ekranie wszystko jest jedno i to samo – wystarczy ruch palcem i zamiast łez rozpaczy w Osetii widzimy łzy radości na boisku.
Polityka
38.2004
(2470) z dnia 18.09.2004;
Passent;
s. 113