Ciechanowska krucjata o porządek i lepsze osiedle trwa od 1977 r. po parę godzin dziennie, włączając soboty i niedziele. Walczy były policjant Edmund Szmigielski. Ważniejsze bitwy: o plac zabaw, drzewa na osiedlu, cembrowiny wokół nich, garaże, boisko. Ważniejsze straty: samochód porysowany gwoździem i oplute drzwi.
W Dąbrowie Górniczej trwa walka z głodem. Wygrane bitwy: już działa socjalna kuchnia w niebieskim biurowcu na przedmieściach, codziennie stołuje się tam ponad 200 dzieciaków (pod warunkiem, że rodzice zapłacą składkę miesięczną – 8 zł za rodzinę), jest magazyn z darmową odzieżą, jest bar (pełen obiad z kompotem – 6 zł, zatrudnienie – 5 osób, dotąd bezrobotnych). Straty: syn Danuty Lech, głównej zaangażowanej, nienawidzi tej wojny, a sąsiadki potrafią jej uprzykrzyć życie.
Takich ludzi – angażujących się w walkę dłużej niż 20 godzin tygodniowo – jest w Polsce, ostrożnie szacując, co najmniej 40–50 tys. (dane: Klon-Jawor, stowarzyszenie na rzecz społeczeństwa obywatelskiego). Prowadzą krucjaty na rzecz poszanowania grobów policyjnych (jak Marian Lackowski z Lublina), w sprawie tworzenia nowych linii autobusowych, przestrzegania rozkładów jazdy i szerzenia patriotyzmu w narodzie (jak Jan Wnuczek z Kraśnika; patriotyzm wspiera poprzez wykupywanie w antykwariatach i podrzucanie obcym ludziom książek Bolesława Prusa). W Legnicy mają Agenta 001, który codziennie z budki telefonicznej melduje się policji i informuje, że zaczyna patrolować miasto rowerem. A potem, też przez telefon, zgłasza spostrzeżenia i informacje.
Bywa, że cel uświęca środki: Jan Wnuczek, ten od autobusów i lektur Prusa, ma sprawę sądową za to, że pod jednym z wniosków kierowanych do rady miasta sfałszował ponad tysiąc podpisów. Wcześniej wszystkich podpisanych trzeba było przesłuchać.