W Londynie publiczna sekcja zwłok dwa lata temu zgromadziła 650-osobową widownię (bilety po 12 funtów).
W większości krajów, także w Polsce, udział w sekcjach zarezerwowany jest jedynie dla wąskiego grona lekarzy, prokuratorów, studentów medycyny i prawa. Ale skoro zainteresowanie tego typu lekcjami anatomii zdradzają tłumy przypadkowych ludzi, kto wie, czy kolejny pomysł na telewizyjny reality show nie zaprowadzi nas do prosektorium? Podczas gdy jedni wzdragają się z obrzydzenia albo uważają taki pomysł za zamach na godność zmarłych, dla innych obcowanie z ludzkimi wnętrznościami wydaje się udaną próbą oswajania śmierci.
Przesądni cyrulicy
W czerwcu br. archeolodzy natrafili w Sandomierzu na zagadkowy cmentarzyk. Groby pochodzące, jak się wydaje, z okresu między końcem XVIII a połową XIX w. były identyczne, a proste trumny wykonano ze zwykłych desek. Trzy szkielety miały wyraźne ślady wykonywania na nich sekcji zwłok. – Górna część czaszki należącej do 30–40-letniej kobiety była odcięta, najprawdopodobniej piłką metalową, a tego typu zabiegi wykonuje się tylko w celu uzyskania dostępu do mózgu – mówi dr Marek Florek z delegatury Służby Ochrony Zabytków w Sandomierzu. – Na żebrach zachowały się nacięcia, wskazujące na otwieranie klatki piersiowej, być może rozcinano również kręgosłup. Odcięty czerep miała też czaszka 10–12-letniego dziecka i jeszcze jednej dorosłej osoby.
Badacze doszli do wniosku, że na cmentarzu tym – poza ówczesnymi murami miasta – chowano osoby biedne i bezdomne, które zmarły w szpitalu bądź w więzieniu. – Sekcja zwłok mogła być przeprowadzona w celu poznania przyczyn ich śmierci albo w celach szkoleniowo-badawczych – mówi dr Florek.