Najbardziej widocznym osiągnięciem w dziedzinie popularyzacji sieci w Polsce są kafejki internetowe. Jest ich kilkadziesiąt tysięcy, powstają jak grzyby po deszczu, wiele w małych miastach, często z finansowym błogosławieństwem dbającej o rozwój kulturalny gminy. Według CBOS, korzysta z nich 19 proc. polskich internautów. Szczególnie tych małomiejskich i mniej zamożnych.
Krzysztof Cieślik jest właścicielem cyberkafejki Janel w Szczytnie. Janel to młodzieżowe towarzyskie centrum w mieście. Takie centra powstają często, gdy likwidowany zakład pracy pozbywa się sprawnych komputerów. Trzeba je tylko w wynajętym lokalu podłączyć do sieci, zaoferować słone paluszki i ruszyć z interesem.
Siedemdziesiąt procent klientów to młodzież, wyjaśnia Cieślik. Chłopców głównie interesują gry. Najbardziej Counter Strike, gdzie trzeba wybić wszystkich złych. Dziewczyny więcej czatują z chłopakami, ściągają gotowce wypracowań.
W Millenium Autocomp w Andrychowie także zabijają potwory, a gdy zbliża się koniec roku, wystawianie ocen lub matura, to ściągają bryki. Dorośli schodzą się po południu: czatują, ściągają pliki z muzyką, przeglądają strony erotyczne. W Matriksie w Lubaniu młodzież surfuje po sieci. Chłopcy szukają ciekawostek o piłkarzach, dziewczyny stron o modzie. Na drzwiach lokalu wisi kartka, żeby nie używać stron pornograficznych. Jednak właściciel nie jest restrykcyjny, przez ramię nie będzie nikomu zaglądał.
Uroczyste kliknięcie myszką
Z Internetem wiązano wielkie nadzieje na nowoczesne, doinformowane, aktywne społeczeństwo z perspektywami. Socjologowie snuli teorie i zapowiadali: Kiedy ludzie dostaną do ręki to cudowne narzędzie, wypełnią się luki. Już nie tylko beneficjenci nowego ustroju będą mogli się uczyć, znajdować pracę, tworzyć grupy wsparcia oraz nacisku.