Archiwum Polityki

Jeszcze nie zwycięstwo

Przecież to zima. Wystać swoją rewolucję w śniegu i błocie – naprawdę trudno. Wytrzymali wiele. Ich entuzjazm napędził prawdziwą przemianę tłumu w świadomy naród. Będą nowe wybory, to dla pomarańczowej Ukrainy zapowiedź zwycięstwa, ale do 26 grudnia, powtórki drugiej rundy głosowania, trudna droga. W atmosferze ostrych sporów i przecież zupełnego braku zaufania sił politycznych wobec siebie – należałoby ułożyć nową ordynację wyborczą, by wyeliminować możliwości fałszerstw, zwłaszcza głosowanie na tzw. talony. A na pewno ułożyć kalendarz wyborczy, powołać nowe komisje w terenie. Tymczasem prezydent Leonid Kuczma zamarł w bezruchu, nie przejawił dotąd woli kompromisu. Nad wszystkim wisi niebagatelny problem prawa: skoro wybory brutalnie sfałszowano – to czy sprawców należy ukarać, czy traktować jako partnerów w nowej rundzie rozmów? Jak się nie zagrzebać w odwecie politycznym, który raz uruchomiony, może sparaliżować konieczne dziś porozumienie pomarańczowych i niebieskich? Rodzi się też reforma konstytucyjna – o której mówiło się od dawna: ile władzy dla prezydenta, ile dla parlamentu. We wszystkich tych sprawach – w atmosferze napięcia – może pomóc mediacja europejska, którą kierował polski prezydent.

W każdym razie – powiedział nam Aleksander Kwaśniewski – jedną rzecz trzeba wykrzyczeć na cały świat. Na mapie Europy pojawił się nowy suwerenny podmiot społeczny i polityczny. Ukrainiec to nie jest przefarbowany sowiecki Rosjanin, ktoś, kto da sobą rządzić przez cuda nad urnami. Związki Rosji z Ukrainą nie podlegają kwestii. 22 proc. mieszkańców Ukrainy to etniczni Rosjanie – przekonywał prezydent. Ukraińska rewolucja to też wielki temat rozmów w Moskwie. – Nagle uświadomiliśmy sobie, jak silnie oba kraje są ze sobą związane – pisze Aleksiej Pankin, wydawca rosyjskiego magazynu dla ludzi mediów.

Polityka 50.2004 (2482) z dnia 11.12.2004; Komentarze; s. 21
Reklama