Archiwum Polityki

Nadchodzi Sarkozy

Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się za 10 miesięcy: nawet nie mamy pojęcia, jacy w nich wystąpią kandydaci. Wybory prezydenckie we Francji dopiero za dwa i pół roku, a już chyba wiemy, kto je wygra. Nicolas Sarkozy, wschodząca gwiazda polityki francuskiej.

Francja jest krajem starszawych prezydentów. Obecny, Jacques Chirac, właśnie skończył 72 lata, poprzedni – François Mitterrand – miał prawie 80, kiedy odchodził. Prezydenci francuscy to całe epoki: jeszcze do niedawna kadencja prezydencka liczyła siedem lat, w 2000 r. skrócono ją do pięciu. Mitterrand urzędował pełne dwie, Chirac ma za sobą jedną 7-letnią, a teraz jest w połowie drugiej 5-letniej. I do tego jeszcze, inaczej niż w Polsce czy w USA, nie ma dla prezydenta ograniczenia kadencji do dwóch. Jak masz szanse i cię wybierają – rządź dalej! Bo prezydent – inaczej niż w Polsce, a prawie tak jak w USA – rzeczywiście rządzi, a w każdym razie ma nieporównanie większe uprawnienia.

Ale żadnemu z nich nie udało się przygotować sukcesji po sobie. Mitterrand całkiem świadomie spychał na margines najzdolniejszego i pewnie najbardziej charyzmatycznego współtowarzysza Michela Rocarda i nie namaszczał nikogo ze swego otoczenia. Z kolei Chirac na swego następcę szykował być może Alaina Juppé, premiera w latach 1995–1997 i szefa założonej przez siebie partii RPR (Zgromadzenie na rzecz Republiki). Partia ta jednak wymknęła się Alainowi Juppé z rąk. Raz, że przegrała ostatnie wybory regionalne i europejskie, a dwa, że sam Juppé – skazany za korupcję (ściślej: za czerpanie korzyści dla RPR ze środków merostwa w Paryżu, kiedy merem był Chirac) – miał dotąd zakaz pełnienia funkcji publicznych na 10 lat. Dopiero w ostatnim tygodniu, w apelacji, sąd skrócił zakaz do 1,5 roku. Juppé wejdzie więc z powrotem do gry.

Jak we Francji zrobić karierę polityczną?

Nie myślcie sobie, że dewiza republiki – wolność, równość, braterstwo – ma do polityki jakieś zastosowanie. Sarkozy nie był odpowiednim materiałem na wielką karierę we Francji.

Polityka 50.2004 (2482) z dnia 11.12.2004; Świat; s. 58
Reklama