Dlaczego Giertychowie nie lubią wszelkiego lewactwa? Odpowiedź znajdziemy w książce „Z nadzieją w przyszłość” niedoszłego prezydenta RP Macieja Giertycha. Franciszek Giertych, dziadek Macieja, był m.in. dyrektorem fabryki wyrobów metalowych koło Zawiercia. W 1907 r. fabryczną kasę obrabowała bojówka PPS. „Dziadek Franciszek z rewolwerem w ręku ostrzeliwał rabusi zza płotu, a czteroipół- letni Jędrzej obserwował to przez okno. Fabryka popadła w długi. Mój ojciec zapamiętał to wydarzenie na całe życie, wraz z odpowiednią opinią co do działań PPS-u i wszelkiej maści socjalistów” – wspomina syn Jędrzeja Maciej Giertych. Ale to nie wszystko. Dalej pisze, iż Jacek Kuroń w swojej książce „Wiara i wina...” wspomina stryjecznego dziadka, Władysława Kuronia, który w okolicach Zawiercia w latach rewolucji 1905 r. zdobywał pieniądze dla PPS, dokonując tzw. ekspropriacji na burżujach. „Czy to akurat jego bojówka okradła kasę fabryki, której dyrektorem był mój dziadek, trudno powiedzieć, ale nie jest to wykluczone” – sugeruje Maciej Giertych. Giertychowie historię tę dotąd opowiadali jako rodzinną anegdotę. Po zapisaniu jej w książce wielu czytelników uzna ją za fakt historyczny i w stulecie wydarzeń w Zawierciu stanie pomnik dzielnego dziadka Franciszka.