Właścicielka domu jednorodzinnego przy ul. Łowickiej w Warszawie ma zapłacić w przyszłym roku za użytkowanie działki (o powierzchni 338 m kw.) 3907 zł. Cztery razy więcej niż dotychczas. W starej, ekskluzywnej części Mokotowa ziemia jest droga i wycena zrobiona przez rzeczoznawcę nie wydaje się wygórowana (wartość metra kwadratowego oszacowano na 1156 zł). Inaczej widzą to użytkownicy. – Działka, na której stoi dom, nie powinna być traktowana jak teren pod zabudowę, którego wartość jest znacznie większa. Odwołamy się do samorządowego kolegium – zapowiada Irena Mamak, córka użytkowniczki działki przy Łowickiej.
Witold Kalinowski, stołeczny radny, dwa lata temu odwołał się od dziesięciokrotnej podwyżki opłaty za użytkowanie ułamka działki pod kamienicą w Śródmieściu, przypisanego do mieszkania jego matki. Z takim samym uzasadnieniem: grunt, na którym stoi kamienica, jest mniej wart niż teren pod inwestycje. Samorządowe kolegium odwoławcze nie podważyło wyceny zrobionej przez rzeczoznawcę (1,2 tys. zł za m kw.). Takie samo stanowisko zajął niedawno sąd, według którego rzeczoznawca szacował z umiarem.
Użytkownicy gruntów odwołują się od podwyżek opłat nagminnie i nie zawsze z tak kiepskim skutkiem. – Wielu osobom z mojej okolicy obniżono opłaty o 40–60 proc. Łuk Siekierkowski to tereny zalewowe, ze starymi biedadomkami. Tymczasem rzeczoznawca brał do porównań działki pod apartamentowce – mówi Jerzy Rogala-Lewicki, właściciel domu na warszawskich Siekierkach (sprawa o obniżenie opłat w toku).
Ciągle w górę
Gminy mogą aktualizować opłaty za wieczyste użytkowanie co roku (tzn. podnosić, bo nie słychać, żeby gdzieś je obniżono). W praktyce decydują się na to wtedy, kiedy grunty znacznie zdrożeją i opłaca się zlecić wykonanie nowych wycen.