Obrazy Picassa, Chagalla i Renoira, samolot Cessna Citation 525, rezydencje w Alabamie i na Florydzie, jachty, Rolls-Royce Corniche, Lamborghini i kilka Cadillaców, a do tego trochę diamentów. W sumie Departament Sprawiedliwości USA wystąpił o konfiskatę mienia wartości 279 mln dol. Wniosek prokuratorski wspominał także o 36 mln dol. grzywny i 650 latach więzienia dla Richarda Scrushy’ego, założyciela i wieloletniego prezesa HealthSouth Corporation, krajowego lidera pozaszpitalnych zabiegów operacyjnych, diagnostyki medycznej i rehabilitacji.
Richard Scrushy to pierwszy szef amerykańskiej korporacji, któremu władze zarzuciły pogwałcenie nowego prawa, uchwalonego przez Kongres USA po fali skandali 2002 r., tzw. Aktu Sarbanes-Oxley (Paul Sarbanes, demokratyczny senator z Marylandu, Michael Oxley, republikański członek Izby Reprezentantów z Ohio). Prawo to wymaga, aby pod sprawozdaniem finansowym firmy podpisał się jej prezes. Przyjęto je wkrótce po tym, jak prezydent Enronu Jeff Skilling, zapytany w Kongresie o zapisy księgowe firmy, której wartość spadła w niespełna pół roku z 60 mld dol. do zera, odpowiedział, że nie jest buchalterem. Scrushy też nie był buchalterem. Ale, jak twierdziły władze, bardzo aktywnie sterował buchalterią. W posiadaniu oskarżycieli znalazły się nawet taśmy z głosem prezesa nakazującego „zapełnić dziurę” w przychodach. Pięciu kolejnych szefów finansów firmy zeznało, że szef polecił fałszować księgi. Dowodów było tyle, że tylko cud mógł uratować oskarżonego. I zdarzył się cud. W czerwcu 2005 r. ława przysięgłych w Birmingham, Alabama, uniewinniła Richarda Scrushy’ego ze wszystkich zarzutów. Kilku przysięgłym zabrakło odcisków palców oskarżonego na raportach księgowych.
Scrushy bez skruchy
Cuda nie przychodzą jednak łatwo.