Archiwum Polityki

Zbrodnie na wielkich równinach

Rozmowa z Rosjanką Aleksandrą Marininą i Polakiem Markiem Krajewskim, autorami książek kryminalnych

Katarzyna Janowska: – Czy zbrodnia ma płeć?

Aleksandra Marinina: – Świat dzieli się na męski i żeński i w związku z tym zbrodnie też są zróżnicowane płciowo. Moja bohaterka Anastasja Kamieńska pisze na ten temat pracę naukową. W rosyjskiej milicji pracuje dużo kobiet, ale na ogół spełniają one funkcje pomocnicze, ciągle pokutuje stereotyp, że baba do pewnych zawodów się nie nadaje. Tymczasem kobiety, zarówno te, które popełniają zbrodnie, jak i te, które pracują po przeciwnej stronie barykady, kierują się swoją logiką, często bardzo różną od męskiej. Statystyki mówią, że kobiety stanowią tylko 15 proc. wszystkich przestępców. Jestem przekonana, że gdyby w milicji pracowało więcej kobiet detektywów, te statystyki mogłyby ulec zmianie.

Marek Krajewski: – Zbrodnia, przynajmniej w świecie moich książek, ma płeć męską. W czarnym kryminale, który uprawiam, kobiet właściwie nie ma. Jeśli są, to występują w charakterze mrocznych fammes fatales, tak jak żona głównego bohatera, młodsza od niego o dwadzieścia lat, Sophie. Mężczyźni częściej niż kobiety popełniają zbrodnie. Płeć piękna, jeśli decyduje się zabić, to najczęściej próbuje otruć upatrzoną ofiarę. Moi bohaterowie popełniają męskie zbrodnie, brutalne, często siłowe. U mnie wszyscy bohaterowie są postaciami negatywnymi, łącznie z protagonistą, bo tacy są ludzie: ponurzy, osamotnieni, pełni obsesji – przynajmniej w moich powieściach.

Aleksandra Marinina: – Nie, nie, nie. Świat jest różnorodny. Oczywiście, zła jest więcej z tej prostej przyczyny, że łatwiej być złym niż dobrym, a człowiek jest zwierzęciem ekonomicznym i chce osiągnąć cel w jak najprostszy sposób. Ale ja nie widzę rzeczywistości w tak ponurych barwach, podobnie zresztą jak moja bohaterka.

Polityka 48.2005 (2532) z dnia 03.12.2005; Kultura; s. 63
Reklama