1 Czerwone słoneczko przy nicku Wika 7 zamieniło się w żółte. Znaczy, że Wiesia ma ochotę pogadać. Lista osób, z którymi utrzymywał kontakt przez gadu-gadu, ledwo mieściła się na monitorze komputera, ale słoneczka przy pseudonimach pozostałych nadal żarzyły się na czerwono sygnalizując, że są w tej chwili niedostępni. A więc Wiesia...
„Darek: cześć Wiesiu, czemu cię tak długo nie było?
Wika 7: dzień dobry, miałam trochę pracy.
D: czym się zajmujesz zawodowo?
W: reklamą, prowadzę swoją firemkę. a ty?
D: ja pracuję u kogoś, ale nie jestem zależny... od nikogo. Masz dzieci?
W: nie mam, jestem wolna jak ptak. lubisz chodzić do kina? a do teatru?
D: tak... kocham sztukę, teatr, film ambitny... komedie też
W: a co z alkoholem?
D: nie palę i nie piję w ogóle... drinka od wielkiego dzwonu... żyję sportowo i zdrowo.
W: super, ja podobnie. pytam, bo z moim partnerem rozstałam się przez wódę.
D: u mnie w rodzinie od pokoleń nikt nie ma nałogów... podaj mi swój numer telefonu.
W: a nie lepiej jednak trochę tak porozmawiać? jesteś strasznie szybki...
D: nie nalegam, a swój tobie podałem.
W: no dobrze, podaję: 467-89-45, zadowolony?
D: chcesz się ze mną spotkać?
W: a nie boisz się ryzyka?
D: nie... jestem odważny... przyjadę do ciebie w weekend dobrze?”.
2 Umówili się na sobotę 6 marca 2004 r. w jej rodzinnej Łodzi. Miał przyjechać z Wrocławia autobusem, więc zaproponowała mu, że wyjedzie po niego na Dworzec Fabryczny. Bała się trochę tego spotkania. Nie, nie tego, że Darek zrobi jej krzywdę – nie miała przecież dwunastu lat jak ta Ania z reklamy ostrzegającej przed zawieraniem znajomości przez Internet.