Archiwum Polityki

Regenerator

Państwo może dać nam więcej za mniejsze pieniądze, mówi David Osborne, amerykański guru publicznego zarządzania, w rozmowie z Jackiem Żakowskim.

Jacek Żakowski: – Naprawdę pan wierzy, że państwo może dać więcej zbierając mniejsze podatki?

David Osborne: –Ja to wiem. W sprawach publicznych wiara to za mało, żeby się wypowiadać.

A „więcej” i „mniej” to jest z grubsza ile?

Czasem 10, czasem 20 proc. To zależy od stanu wyjściowego. Nas zapraszano zwykle, gdy miasto albo stan znalazły się na skraju bankructwa, czyli kiedy konieczne wydatki wydawały się większe od maksymalnych dochodów podatkowych, a możliwości pożyczenia pieniędzy zostały wyczerpane.

Czyli za późno.

Raczej w najlepszym momencie. Na prawdziwą zmianę najlepsza jest ostatnia chwila. Bo zmiana jest trudna. Nie ma sensu zaczynać, póki istnieje opór. Zaczynać trzeba wtedy, gdy wszyscy rozumieją, że zmiana jest konieczna i że przywódcy są w stanie ją przeprowadzić. Inaczej po paru krokach proces się zatrzyma i zamiast poprawy może być zupełna katastrofa. Brak reform jest zwykle tańszy niż częściowe reformy.

Załóżmy, że mamy ten moment. Wszyscy się zgadzamy, że zmiana jest konieczna i ufamy liderom. Od czego mamy zacząć?

W świecie idealnym, który nie istnieje, trzeba by zacząć od określenia podstawowych celów i ustalenia, jaka jest ich hierarchia. Problemy publicznych budżetów w dużej mierze wynikają z tego, że rządy zbyt wiele zadań uważają za równie ważne. Od 200 lat państwo przyjmowało na siebie kolejne zadania. Często całkiem bez sensu albo pod wpływem jakiejś chwilowej potrzeby, która dawno minęła. Od 100 czy 200 lat te zadania są jednak w budżecie i co roku urzędnicy ministra finansów albo miejskiego skarbnika przeznaczają na nie jakieś kwoty. Parlament albo rada miejska zwykle nawet nie wie, iż te wydatki są ukryte w jakiejś pozycji uchwalanego budżetu.

Polityka 47.2005 (2531) z dnia 26.11.2005; Rozmowa Polityki; s. 46
Reklama