Archiwum Polityki

Druga szansa

Wyczynowcy, którzy wracają do uprawiania sportu po spotkaniu ze śmiercią, to nie szaleńcy. Warto ich podziwiać, bo to oni tworzą współczesne mity i dają nadzieję tysiącom ludzi.

Austriak Hermann Maier, jeden z największych narciarzy alpejskich w historii, ma dziś 32-centymetrowy pręt z tytanu wkręcony w prawą piszczel. Pod koniec sierpnia 2001 r. Maier jadąc na motorze zderzył się z samochodem w Radstadt w Austrii. Wpadł do rowu, stracił przytomność i znalazł się o krok od śmierci. Operacja trwała siedem godzin, a gdy wiadomo było, że przeżyje, lekarze rozważali możliwość tragicznych powikłań: od amputacji nogi do paraliżu ciała od pasa w dół.

Przed dwoma tygodniami Hermann Maier wrócił do zawodowego narciarstwa. W Adelboden w Szwajcarii zajął 31 miejsce w slalomie gigancie. Kilka dni później w Wengen był już 7 w swojej koronnej konkurencji – zjeździe. W sobotę w Kitzbuhel zajął szóste miejsce w zjeździe, zapewniając sobie start w reprezentacji Austrii na mistrzostwach świata w Sankt Moritz (2–16 lutego). Bez względu na to czy wróci ze Szwajcarii z medalem, przypadek Hermanna Maiera przejdzie do historii jako jeden z najbardziej spektakularnych powrotów sportowców, którzy zwyciężyli w najtrudniejszej i najbardziej elitarnej konkurencji: wyścigu ze śmiercią.

Świat na krawędzi

Już 11 miesięcy po wypadku Maier trenował na szwajcarskim lodowcu z ekipą Austrii. Zrezygnował z wszelkich ulepszeń sprzętowych obawiając się, że mogłyby one ograniczać prędkość. Złamanie nogi nastąpiło w miejscu, w którym kończy się but narciarski, co powodowało, że cały czas podczas jazdy odczuwał ból. – To mi się nawet podoba – mówił dziennikarzom. – Chcę czuć tę nogę. I nie przeszkadza mi to rozwijać szybkości nawet na najbardziej stromych odcinkach.

Nawet ci, którzy podziwiają jego odwagę i talent, uważają Maiera za odludka i dziwaka. Koledzy z drużyny wyrażają się o nim niemal ze strachem, który wynika pewnie z braku kontaktu psychicznego z mistrzem.

Polityka 5.2003 (2386) z dnia 01.02.2003; Społeczeństwo; s. 90
Reklama