Wyczynowcy, którzy wracają do uprawiania sportu po spotkaniu ze śmiercią, to nie szaleńcy. Warto ich podziwiać, bo to oni tworzą współczesne mity i dają nadzieję tysiącom ludzi.
Austriak Hermann Maier, jeden z największych narciarzy alpejskich w historii, ma dziś 32-centymetrowy pręt z tytanu wkręcony w prawą piszczel. Pod koniec sierpnia 2001 r. Maier jadąc na motorze zderzył się z samochodem w Radstadt w Austrii. Wpadł do rowu, stracił przytomność i znalazł się o krok od śmierci. Operacja trwała siedem godzin, a gdy wiadomo było, że przeżyje, lekarze rozważali możliwość tragicznych powikłań: od amputacji nogi do paraliżu ciała od pasa w dół.
Polityka
5.2003
(2386) z dnia 01.02.2003;
Społeczeństwo;
s. 90