Archiwum Polityki

Asprocol spod Akropolu

Każde dziecko wie, że w Unii Europejskiej trzeba brać przykład z Irlandczyków, broń Boże z Greków. Ale od Greków też można się wiele nauczyć, żeby ustrzec się tych samych błędów. Pouczające są zresztą nie tylko kiepskie rezultaty pierwszych 15 lat członkostwa Grecji w UE, lecz również jej rehabilitacja w ostatnich latach.

Tym, którzy kwitują greckie osiągnięcia pobłażliwym uśmiechem, dedykuję kilka faktów z unijnych raportów. Grecja ma od kilku lat najwyższy w Unii i znacznie wyższy od polskiego wskaźnik wzrostu gospodarczego (prawie 4 proc.) przy poziomie dochodu na głowę 70 proc. średniej unijnej wobec 40 proc. w Polsce. Bezrobocie jest prawie dwa razy niższe od polskiego. Wydajność pracy mierzona wartością towarów wytwarzanych przez jednego zatrudnionego jest prawie dwa razy wyższa. Dostęp do Internetu ma większy odsetek firm greckich niż... brytyjskich. Gęstość greckiej sieci telefonicznej należy do najwyższych w Europie i jest dwukrotnie większa niż w Polsce. W renomowanym rankingu krajów uszeregowanych pod względem konkurencyjności Grecja wyprzedza Polskę o 9 miejsc, za to w odporności na korupcję – tylko o jedno miejsce. W latach 1994–1999 Grecja zakontraktowała prawie całe fundusze pomocowe z Unii i doprowadziła do wypłacenia 73 proc., co było lepszym wskaźnikiem niż uzyskane przez Francję czy Włochy.

Marsz w miejscu

Skąd więc wizerunek „chorego człowieka Europy”, skoro jest tak dobrze? Otóż prawdziwe nadrabianie zaległości wobec reszty Unii zaczęło się na dobrą sprawę dopiero w połowie lat 90. Pierwsze 15 lat członkostwa Grecja zmarnowała przejadając unijne dary i zaciągając pożyczki. Dziś stara się zapracować na dobrą opinię, zaufanie partnerów i inwestorów, które znacznie łatwiej stracić niż odzyskać. Również w polityce zagranicznej rząd Kostasa Simitisa zerwał z tradycją wrogiej polityki wobec Turcji i – zapewniwszy członkostwo w UE cypryjskim pobratymcom – ustawił się wręcz na pozycji adwokata europejskich aspiracji Ankary. Pierwszym wielkim testem gospodarczym było zakwalifikowanie się do strefy euro od początku 2001 r.

Polityka 6.2003 (2387) z dnia 08.02.2003; Świat; s. 52
Reklama