Archiwum Polityki

Ciemna męska masa

1 Fakt, że ciemna męska masa próbuje zjawisko molestowania seksualnego rozmazać, skarykaturować i ośmieszyć, jest zrozumiały, ciemna męska masa ma w tym swój interes, ona po staremu chce obmacywać koleżanki w pracy. Celem utrzymania swego plugawego status quo ciemna męska masa rozpuszcza tragiczne pogłoski, że teraz, jak ustawa o molestowaniu wejdzie w życie, nie będzie się można do koleżanki w pracy ani uśmiechnąć, ani buchnąć w mankiet, ani odezwać przyjemnie. Nawet najświatlejsi przedstawiciele ciemnej męskiej masy ulegają tej psychozie, wciąż słychać jakieś głosy przedwojennych dżentelmenów, którzy z heroizmem oświadczają: że oni, nieprawdaż, nadal będą panie molestować, ponieważ panie w ich nieskończonym i bezwyjątkowym pięknie są stworzone po to, by je, nieprawdaż, molestować. Niestety ciemna męska masa oprócz dżentelmeńskiej – ale przecież dalej ciemnej – awangardy ma też swoje barbarzyńskie, specjalnie – ma się rozumieć – ciemne, i kto wie jak rozległe, podziemie. Przedwojennym dżentelmenom prawdopodobnie nie mieści się w głowie, że Polska to jest także kraj spasionych wicekierowników ze stylową (? la Łukaszenko) pożyczką na głowie, którzy ze zmysłową zadyszką czatują pod damskimi sanitariatami.

2 Fakt, że światłe rzeczniczki, bojowniczki i autorki ustawy o molestowaniu same z siebie zjawisko molestowania rozmazują, nie potrafią go nazwać i przez to własne jak najsłuszniejsze przedsięwzięcie destruują, jest zdumiewający. Typowym przykładem takiej – w żadnym wypadku nie mówię: kobiecej – niefrasobliwości jest ogłoszona w „Przekroju” (nr 3) rozmowa z Katarzyną Kądzielą z Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.

Polityka 4.2003 (2385) z dnia 25.01.2003; Pilch; s. 95
Reklama